KSWPolskie MMA

Niechlujstwo – czyli dyskwalifikacja Azhieva podtrzymana

Komisja Odwoławcza KSW oficjalnie odrzuciła dzisiaj odwołanie od decyzji dyskwalifikującej Anzora Azhieva w starciu z Arturem Sowińskim, które złożył trener Czeczena Piotr Jeleniewski.

Całe zamieszanie związane z feralną akcją z niedzielnej gali KSW 26 rozpatrywać można na kilku płaszczyznach. Czytelnicy, którzy śledzą Fanpage Lowking na Facebooku, mieli już okazję przeczytać kilka moich komentarzy na ten temat.

Spróbujmy wszystko to sobie podsumować i poukładać, aby mieć pełen obraz sytuacji.

Fakty

Co się stało? Powtórki telewizyjne przekonują, że:


Autor gifu – Mahonek

– gdy Artur Sowiński miał na macie dwie stopy i dwa kolana, Azhiev cofnął prawą nogę, prawdopodobnie (!) z intencją wyprowadzenia kolana na korpus/głowę,
– w momencie, gdy Anzor wprawił w ruch kolano (oderwał prawą stopę od maty), Kornik miał już tylko trzy punkty podporu – dwie stopy i jedno kolano,
– w chwili, gdy kolano/udo (powtórki nie rozstrzygają) Czeczena trafiało w głowę/korpus (tutaj również brak definitywnej odpowiedzi) Sowińskiego, ten ostatni miał już tylko dwa punkty podporu.

Zasady i reguły walki KSW od kilku dni nie są dostępne na stronie Konfrontacji. Powinny znajdować się pod linkiem zamieszczonym na tej podstronie, ale ich tam nie znajdziemy. Odszukać je za to można tutaj. Przyjmuję, że są to oficjalne zasady, które obowiązywały podczas gali KSW 26, wszak zamieszczone są na ichniejszym serwerze.

Przyjrzyjmy się interesującemu nas fragmentowi rzeczonych Zasad (pisownia oryginalna, punkt 6.I):

Za walkę w parterze uznaje się sytuacje w której zawodnik wykorzystuje 3 punkty podparcia, czyli: dwie nogi i ręka.

Jak ma się to do sytuacji z walki Azhiev vs Sowiński? Otóż, szczegółowo wyjaśniono, czym są rzeczone 3 punkty podparcia – są to dwie nogi i ręka. Czym natomiast jest noga w myśl tejże definicji? Czy stopa jest rozumiana jako noga? Pewnie tak. A kolano? Zdrowy rozsądek sugerowałby, że tak – kolano również jest nogą. Jeśli przyjmiemy – w miarę, jak sądzę, logicznie – że noga według wyżej podanej definicji oznacza zarówno stopę, jak i kolano, to i tak nie zmienia to tego, że zgodnie z wyżej przytoczonym sformułowaniem w skład trzech punktów podparcia musi wchodzić też ręka. Ręka! W tej definicji nie ma nawet sformułowania „wykorzystuje CO NAJMNIEJ 3 punkty podparcia„, więc równie dobrze zawodnik może klęczeć jak u spowiedzi (czyli mieć cztery punkty podparcia w postaci dwóch stóp i dwóch kolan) i nadal może być kopany w głowę dopóty, dopóki nie podpiera się też ręką!

Powyższy zapis jest tak nieprecyzyjny i wieloznaczny, że człowiek odpowiedzialny za jego stworzenie powinien spalić się ze wstydu, podobnie jak za całą resztę tego niechlujnego dokumentu z zasadami panującymi w ringu.

Ale dobrze, powróćmy do tematu. Piotr Jeleniewski złożył następujący protest w sprawie decyzji o dyskwalifikacji swojego podopiecznego:

Po przeanalizowaniu dostępnych materiałów video oraz zdjęć jestem przekonany co do trzech faktów:

1. Artur otrzymał knock down ciosem po którym nastąpił spowodowany nim upadek. Już wtedy nie był zdolny do prawidłowych reakcji – co w następstwie skutkowało jego niezdolnościś do walki.
2. Cios kolanem nie trafił w głowę, a w bark i okolice pachy, co widać na powtórce video.
3. Zasada trzech punktów podparcia nie miała zastosowania do tej sytuacji, co widać na zdjęciach – a jest podstawą do dyskwalifikacji mojego zawodnika.

Obserwując pozycję sędziego prowadzącego, który ustawiony był za Arturem, zwracam uwagę, że nie mógł on ocenić prawidłowo sytuacji bez stosownej konsultacji. Konsultacji, która powinna wyraźnie wskazać, iż mój zawodnik nie złamał przepisów na które powołano się dokonując dyskwalifikacji. Uważam, że jest ona decyzjaą błędną w oparciu o ww.
przeze mnie pkt.2 oraz pkt.3, co pozwoliłem sobie zgłosić panelowi seędziowskiemu werbalnie w trakcie trwania gali.

W zwiazku z zaistniałą sytuacją zwracam się do Federacji o rozpatrzenie mojego protestu oraz zmianę werdyktu w oparciu o przeprowadzoną powtorną analizę dostępnych materiałów.

Wnioskuję o zmianę werdyktu na korzyść mojego zawodnika: wygrana przez nokaut techniczny w rundzie pierwszej.

Już niestety na pierwszy rzut oka widzimy, że trener Jeleniewski nie próbował odwoływać się do dokumentu z zasadami i regułami walki KSW, choć z drugiej strony – nie było i nadal nie ma go na stronie organizacji, więc… Tak czy inaczej, wielka to szkoda, bo w mojej ocenie to tam należało szukać szans na zmianę decyzji, jednocześnie zmuszając KSW do zrewidowania kulawych zasad rządzących między linami – a przynajmniej fatalnie spisanych i niejednoznacznych.

W odpowiedzi na protest Piotra Jeleniewskiego wypowiedzieli się Piotr Bagiński, Wojsław Rysiewski oraz Łukasz Porębski. W żadnym z uzasadnień nie znajdziemy odniesienia do dokumentu z zasadami i regułami walki KSW. Nawet jeśli Piotr Jeleniewski nie odnosił się do nich bezpośrednio w swoim odwołaniu, to przytoczenie ich w ramach uzasadnienia mogłoby definitywnie przyznać rację Komisji Odwoławczej. Gdyby, oczywiście, wynikało z nich, że uderzenia Anzora było nielegalne – a to wcale z tegoż dokumentu nie wynika.

Zwróćmy jednak uwagę na to, że członkowie Komisji – jak sądzę – doskonale zdają sobie sprawę z fatalnie sformułowanych zapisów Zasad i reguł walki KSW. Nie odwołują się bowiem do trzech punktów podparcia, o których mowa w rzeczonym dokumencie – bo w takiej sytuacji nie mieliby najmniejszych podstaw do podtrzymania decyzji o dyskwalifikacji, ponieważ Kornik nie podpierał się wymienioną w Zasadach ręką – ale idą o krok dalej, uznając, że w momencie inicjowania techniki przez Anzora, Artur miał cztery punkty podparcia (dwa kolana i dwie stopy). Takie podejście każe postawić kilka pytań.

  • Absolutnie kluczowa sprawa – kiedy inicjowana jest akcja? Czy moment cofania nogi (nie – wyprowadzania uderzenia!) przez Azhieva oznacza już, że technika została zainicjowana? I jeśli Sowiński w tym momencie (cofania nogi przez rywala) był w parterze, to takie uderzenie będzie nielegalne, bez względu na to, że cios dochodzi, gdy Polak w parterze już nie jest?

    Jeśli już moment cofania nogi jest uznany za początek akcji, to co by się stało, gdyby Anzor wystrzelił (nadał kolanu ruch uderzeniowy) odrobinę później – w momencie gdy np. Kornik już z całą pewnością znajdował się tylko na dwóch stopach? Byłby to nadal faul czy nie? No, powinien zdecydowanie być to faul, jeśli uznamy już samo cofnięcie nogi Anzora jako początek akcji. Jeśli przyjmiemy, jak Komisja, że cofnięcie nogi samo w sobie jest już inicjacją akcji, to nie jest istotne, kiedy dosięgło głowy rywala, bo cały nacisk kładziemy na moment zainicjowanie techniki.

    Chyba nie muszę mówić, do jakich absurdów to prowadzi? W co drugiej walce w UFC mamy zawodnika, który przyszpilając do siatki rywala, cofa nogę, czekając na moment do ataku i wystrzeliwując (nadając ruch) w momencie, gdy jego przeciwnik formalnie znajduje się w stójce. A skoro akcję zainicjowali (cofnęli nogę) w sytuacji, gdy kopać na głowę nie można było, to uderzenie nie powinno być legalne – bez względu na to, kiedy nastąpił fizyczny kontakt kolana z głową przeciwnika.

    Innymi słowy, teza o tym, że akcja została zainicjowana, gdy Kornik miał cztery punkty podparcia (dwie stopy i dwa kolana), jest bardzo karkołomna i trudna do wybronienia.

  • Zasady nie zawierają sformułowania CO NAJMNIEJ trzy punkty podparcia, dodatkowo zawierają informację, że jednym z nich musi być ręka.
  • Komisja odwołuje się do jakichś praktyk stosowanych na świecie, co jest pojęciem absolutnie wieloznacznym, nieostrym i urągającym Zasadom i regułom walki, którymi jakoby kieruje się KSW. Dokumentem, jak widać, całkowicie zbędnym.

Podsumowując, nie jestem zwolennikiem zmieniania wyników walk po kilku dniach, ale jestem absolutnym przeciwnikiem niechlujstwa w tworzeniu kluczowego dokumentu określającego to, co zawodnik może i to, czego zawodnik nie może robić między linami. A skutki takiego niechlujstwa w elementarnych aspektach możemy teraz obserwować w makagigach uskutecznianych przez Komisję Odwoławczą, której brakuje żelaznych podstaw do podparcia swojej opinii na temat podtrzymania dyskwalifikacji Anzora Azhieva w starciu z Arturem Sowińskim.

Powiązane artykuły

Komentarze: 41

  1. Z formalnego punktu widzenia KSW nie stosuje się do swoich własnych zasad, a jest to zapewne nie pierwszy raz, co prowadzi do sytuacji jak ta opisana powyżej. Protest został odrzucony, mimo tego, że według „zasad i reguł walki KSW” powinien zostać rozpatrzony pozytywnie. Piotr Jeleniewski moim zdaniem nie musiał się odwoływać do zasad, gdyż to KSW i ich pracownicy powinni przede wszystkim te zasady przestrzegać i nimi się kierować podczas podejmowania jakichkolwiek decyzji.
    Tłumaczenie się „błędem” w regulaminie (a takie stwierdzenie się pojawiło) również się nie broni. Jeśli KSW jako prywatna organizacja wydało dokument z zasadami panującymi na ich galach, to do czego odnosi się owy błąd? Do unified rules of MMA, zasad które nie są powszechnie stosowane w Polsce? Jest to błąd w logicznym myśleniu i precyzowaniu regulaminu. Jednak skoro według tego regulaminu odbyła się gala KSW 26, to KSW pozując na poważną organizację powinno się do niego zastosować bardzo dokładnie rozpatrując protest pozytywnie.
    Nie podoba mi się, że cała sprawa jest wyjaśniana tak późno. Takie sprawy powinno się załatwić w możliwie najkrótszym czasie, a minęły już 4 dni od gali, a na wydanie podobnych oświadczeń na pewno nie trzeba tyle czasu.

  2. Wytłumaczenie tego wszystkiego jest banalnie proste – człowiek, który tworzył/tłumaczył te zasady, zrobił to fatalnie. I teraz powstaje pytanie, czy powinno się wobec protestu postąpić zgodnie z literą własnych zasad, czy skwitować je „pomyłką”, „niedopatrzeniem” i złamać na rzecz „światowych praktyk”.

    Jako prywatna (powiedzmy, bo kasa z kieszeni podatników też do nich spływa) firma KSW może sobie robić, co im się podoba, tworzyć regulaminy, łamać je, zmieniać przed, w trakcie, po walce, kiedykolwiek, kierować się czynnikami, jakie tam chcą, choćby z logicznego punktu widzenia były totalnie absurdalne. Ich święte prawo. Ale naszym jest możliwość komentowania tego – w tym konkretnym przypadku – bagna.

    Stoję na stanowisku, że – wbrew fali niechęci do Czeczena – Komisja Odwoławcza powinna postąpić zgodnie z regulaminem. Podtrzymując dyskwalifikację, przyznano, że całe te zasady są o kanty tyłka rozbić, bo liczą się „światowe praktyki”, które nie są z nim zgodne.

  3. Ciężko tutaj coś dodać od siebie, a komentarz Wojsława, że w regulaminie jest pomyłka i brakuje sformułowania „na przykład:” tylko świadczy o tym, co stwierdziłeś Naiverze wyżej.

    Jestem ciekaw jak sprawa wyglądałaby, gdyby protest składał zagraniczny zawodnik… jak to kiedyś powiedział nasz dobry znajomy, James Thompsone: „F*cking joke” :)

  4. Przeraża mnie jak lekko ludzie ferują wyroki pisząc, że Anzor jest zbyt agresywny i to dobrze mu zrobi. Jak łatwo przychodzi im ignorowanie regulaminu, który powinien tu być podstawą jakiejkolwiek oceny tej sytuacji. Emocje biorą górę nad zasadami, które powinny być święte. Wytlumaczeń o błędzie w regulaminie nie skomentuję, bo co to kogo obchodzi, że jeden z drugim nie umieją go porządnie napisać. Co to ma obchodzić Anzora.

  5. Skąd w ludziach taka niechęć do zmieniania wyników walk, gdy jest do tego podstawa? to może pójść dalej i w ogóle zlikwidować możliwość protestu? Akcja z tej walki w połączeniu z zasadami to znacznie mocniejsza podstawa do weryfikacji werdyktu niż jakieś pomieszane karteczki….

  6. A ja się cieszę, że nie zmieniono wyniku. To, że jakiś przygłup olał sprawę regulaminu i napisał go na odpierdol, nie znaczy, że trzeba się go w 100% trzymać. Anzor zaczął kopać, kiedy Kornik klęczał – i to jest ewidentny i celowy faul. Czy komuś się wydaje, że myślał wtedy „ma 2 punkty podparcia, przywalę mu kolanem w twarz”? Nie. gość nie myślał nic. To jest jego problem. Nie myśli. Dlatego faulował i faulować będzie dalej. Szczególnie, jeśli za pierwszym razem – główka – nie poniósł żadnych konsekwencji i za drugim miałby ich uniknąć. Czeczen talent ma, ale jest burakiem, który nie używa mózgu. Tak samo zresztą jak i undisputed champion, który się ośmiesza najpierw twierdząc, że „jakoś ludzie walczą ze złamanymi nosami”, a teraz, że „no dostał kolanem w twarz, ale lekko”. Jedynym Czeczenem w KSW, który jest warty szacunku jest Aslambek, który wie, czym jest fair play i w sytuacji, gdy Borys dostał kontuzji potrafił użyć mózgu.

  7. Puczi, nie powinno karać się za przestrzeganie prawa, nawet jeśli jest głupie. Zasady KSW są w elemencie określającym parter idiotyczne, owszem, ale nie zostały przez Anzora nijak naruszone. Jego intencje, przeszłość itd. nie mają tutaj nic do rzeczy, liczą się fakty, a te są jednoznaczne.

    Nie ma tu idealnego wyjścia, ale w mojej ocenie rzeczone zasady to jest fundament, na którym buduje się resztę i lepiej byłoby pokajać się, ogłosić no contest i szybko zmienić zapisy w zasadach niż podkopywać fundament twierdzeniem o pomyłce. Co to kogo obchodzi?

    Trener Jeleniewski domagał się przyznania zwycięstwa swojemu zawodnikowi, ale NIE powołał się na zapisy w zasadach, więc moim zdaniem salomonowym rozwiązaniem byłby no contest właśnie. Azhiev nie dostaje tego, co chcieli, ale Komisja dostrzega głupoty napisane w swoich własnych zasadach, wykorzystując sytuację do ich błyskawicznego dopracowania.

    I jeszcze rzuca się w oczy fragment wyjaśnień Wojsława:

    „…analizując zapis video, nie można jednoznacznie stwierdzić, że kolano lub udo nie trafiło Sowińskiego w głowę.”

    Nie ma to jak domniemanie niewinności ;D

  8. A ja tu widzę chęć dowalenia nielubianej organizacji. I pewnie słusznie, bo sam mam do niej dosyć ambiwalentny stosunek, a niechlujstwo w kwestii regulaminu też woła o pomstę do nieba. Co nie zmienia faktu, że inny rezultat niż DQ dla Anzora byłby skandalem, tak jak skandalem była decyzja w pierwszej walce. Nie lubię Kornika jako zawodnika, moim zdaniem przegrałby wyraźnie obie walki gdyby nie faule. To nie zmienia faktu, że w obu był faulowany i wchodzenie w niuanse prawniczo-regulaminowe nie zmienia faktu, że Anzor nie panuje nad sobą i napierd… tym kolanem odruchowo mając gdzieś liczenie punktów podparcia czy regulaminy KSW. Naprawdę uważacie, że byłoby ok gdyby się wymigał kurczakami regulaminowymi?! To nie sprawa o zabójstwo, że wynajdujemy wszelkie luki w prawie. Zrobił źle, kolejny raz i wiedział o tym zaraz po uderzeniu. I lepiej dla dyscypliny, widowiska, zdrowia zawodników i ogólnej sprawiedliwości społecznej, że ktoś go wyhamuje zanim kogoś w ringu zabije naskakujac mu na gardło, bo może ten zapis też jest niejasny w regulaminie KSW?

    1. Cegieu,

      „To nie zmienia faktu, że w obu był faulowany i wchodzenie w niuanse prawniczo-regulaminowe nie zmienia faktu, że Anzor nie panuje nad sobą i napierd…”

      Powyższy cytat to jest niestety pomieszanie z poplątaniem. Na jakiej podstawie można twierdzić, że był faulowany, skoro wedle zasad KSW nie był? Gdzie jest napisane, że „standardy światowe” są nad regulaminem KSW? Właśnie dlatego trzeba wejść w niuanse prawniczo-regulaminowe, żeby to sprawdzić i jest to działanie ze wszech miar pożądane.

      Do tego wplątujesz swoją opinię o Anzorze czy jego przeszłość tak, jakby regulaminy obowiązywały spokojnych, ale narwańców (Czeczena) już nie. W takich kwestiach trzeba wszelkie emocje odsunąć na bok i skupić się właśnie na regulaminie.

      Nie jestem absolutnie fanem Anzora. Trzy dni temu przekonywałem na Facebooku, że dyskwalifikacja jest słuszna, bo liczy się moment rozpoczęcia wyprowadzania kopnięcia (a wtedy Kornik był na dwóch stopach i kolanie), ale wówczas zakładałem, że zasady KSW w tym aspekcie są takie same jak UFC. Gdy udało się sprawdzić regulamin, który jest jasny jak słońce w tym względzie, to sprawa jest rozstrzygnięta i tylko szkoda, że trener Jeleniewski nie powołał się na te zapisy (ale też oczywiście już ich wtedy na stronie KSW nie było).

  9. Pierwsze słyszę aby o zaistnieniu faulu miał decydować moment zainicjowania akcji, a nie kontaktu. Jeśli w momencie gdy cios dochodzi zawodnik dotyka maty tylko stopami (sformułowanie o punktach podparcia jest mylące, bo może dotyczyć np jedenej ręki i nogi), to technika jest legalna. Twierdzenie, że zamierzył faul można zbić argumentem, że widział, że przeciwnik się podnosi i wykonał akcję tak, aby doszła gdy już oderwie kolana od maty. Przede wszystkim zaś cała sytuacja pokazuje bezsens zakazywania kopnięć w parterze.

  10. Boruto, jeśli czytałeś ten karkołomny regulamin, to wiesz, że wszystkie gadki o inicjacji akcji itp. pozostają bez najmniejszego znaczenia, bo nawet jakby Kornik był na dwóch kolanach i dwóch stopach, to mógłby dostać kolanem w głowę w pełni legalnie zgodnie z zasadami KSW.

    Za to inicjowanie akcji w ocenie np. Johna McCarthy’ego ma znaczenie – z tym, że pisał o tym w kontekście BRAKU faulu, a nie jego zaistnienia.

    W walce Guillarda z Pearsonem ten pierwszy rozpoczynał wyprowadzanie kolana na głowę Anglika, gdy ten stał na na nogach – zanim jednak uderzenie doszło, Pearson opuścił rękę i w rezultacie kontakt między kolanem Guillarda i głową Pearsona nastąpił, gdy ten ostatni miał 3 legalne punkty podporu. I w takiej sytuacji McCarthy stwierdził, że skoro wyprowadzał cios Guillard w momencie, gdy przepisy na to pozwalały, to nie jest jego winą, że w międzyczasie Pearson opuścił rękę. Ergo – cios był legalny.

    Zresztą, sędziowie w UFC uprzedzają zawsze zawodników, żeby nie bawili się w „gierki” polegające na tym, że w klinczu dotykają opuszkami palców maty, żeby uniknąć kolan na głowę, bo mogą się powtórzyć sytuacje jak z walki Guillard vs Pearson.

  11. Problem jest dużo szerszy i definicja parteru jest na tyle niejednoznaczna, że nawet w UFC dochodzi do sytuacji spornych, a zabawa z ręką która dotyka podłoża stała się już niemal stałym elementem gal.

    Coś z tym trzeba zrobić – niewątpliwe, ale póki co nie słyszałem jeszcze żadnych racjonalnych pomysłów jak tę sporną kwestię rozwiązać.

    Co do samej sytuacji z KSW – oczywiście niechlujstwo KSW jest w tym wypadku faktem i nie można mieć najmniejszych pretensji, że naiver je piętnuje. Przesadą jest jednak postulowanie za zmianą werdyktu w imię maksymy dura lex, sed lex.

    Zdaję sobie sprawę, że z formalnego punktu widzenia taki postulat nie jest żadnym kuriozum, ale osoby, które protest rozpatrywały musiały się też kierować zdrowym rozsądkiem, bo niedbałość KSW to jedno, ale czy naprawdę chcemy w imię przestrzegania zasad, popadać w absurd?

    Należy sobie zadać pytanie, czy Anzor w chwili wyprowadzania akcji rozważał ją pod kątem tego czy w KSW kolano to też punkt podparcia i czy styczność rzeczonego kolana z ziemią już sprawia, że jest to akcja parterowa, czy może jednak nie?

    Oczywiście można cynicznie stwierdzić, że jak najbardziej mógł właśnie o tym myśleć i że było to kontrolowane i zaplanowane, ale tu właśnie pchamy się w objęcia absurdu, a nie widzę takiej potrzeby.

    Dyskwalifikacja Anzora jest moim zdaniem najmniejszym złem. Złem natomiast bezdyskusyjnym jest to w jaki sposób sformułowany jest regulamin KSW i pozostaje mieć nadzieję, że po tej dość krępującej sytuacji, dla osób zobowiązanych do oficjalnego uargumentowania tej decyzji, będą podjęte konkretne działania mające na celu możliwie uściślić regulamin.

  12. PAN EM,

    prawo nie zna pojęcia absurdu. Już abstrahuję od tego, że zezwolenie na to, by kopać klęczącego i nie podpierającego się ręką zawodnika w głowę (na to pozwalają zasady KSW) nie jest żadnym absurdem tylko praktyką, która bardzo niedawno była dominująca na świecie, a i teraz nie jest nieobecna.

    Co do intencji Czeczena, jak najbardziej można dowodzić nie tego, że znał ten kruczek regulaminowy pozwalający kopać klęczącego, ale że po prostu celował w korpus. I wtedy nie wygląda to już tak źle.

    Nie może być tak, że umawiamy się na coś pisemnie, a potem karzemy zawodnika za to, że trzymał się spisanych reguł, ale my się gdzieś tam pomyliliśmy w nich.

  13. Zastanawia mnie tylko czemu wszędzie mówi się o trzech punktach podparcia. Gdyby sformułować przepisy w ten sposób, że parter jest wtedy gdy zawodnik dotyka maty plecami lub brzuchem/klatką to nie byłoby problemów z interpretacją. Wg durnego regulaminu KSW jeśli leżysz na plecach ale ręce lub nogi masz w górze to nie jesteś w parterze. W tym wypadku należy zostawić przepisy i kierować się rozumem. Poza tym w tym proteście nikt nie odniósł się do tej zasady, więc można uznać, że zawodnik w trakcie faulu też jej nie znał.

    A tak poza tym, kopnięcia w parterze były dozwolone w Pride i nikt nie zginął. Czemu teraz nie są?

    1. Tak na dobrą sprawę, to dlaczego sama możliwość czyjejś śmierci na ringu ma być granicą, której nie powinniśmy przekraczać? Przecież „chcącemu nie dzieje się krzywda”, zgadza się? Więc?
      Z drugiej strony ja, i podejrzewam, że nie tylko ja widzę potrzebę jakiegoś wypośrodkowania MMA pomiędzy sportem, a zdziczałym obyczajem rodem z amfiteatrów rzymskich i jak dla mnie kopanie leżącego gościa w łepetynę jest przekroczeniem pewnego, nazwijmy to „dobrego smaku”. Ja czegoś takiego nie chcę oglądać (dobra, dobra i tak bym oglądał :D) i jak dla mnie rozszerzenia takich zasad z czasem pociągałoby za sobą kolejne tego typu innowacje. Rzekłem.

      1. Bzdury wypisujesz. Przekroczeniem dobrego smaku jest faworyzowanie stójkowiczów przez pozwalanie im na kopanie w stójce, a uniemożliwianie parterowcom na odpowiedzenie tym samym po obaleniu. Przekroczeniem dobrego smaku są cyrki gdzie na stopklatkach trzeba sprawdzać, czy technika była dozwolona, czy nie, a i tak się okazuje, że to nie ma znaczenia, bo liczy się widzimisię sędziego, a nie stan faktyczny.

  14. „Przekroczeniem dobrego smaku jest faworyzowanie stójkowiczów przez pozwalanie im na kopanie w stójce, a uniemożliwianie parterowcom na odpowiedzenie tym samym po obaleniu.”

    Przekroczenie dobrego smaku dla Ciebie, dla mnie, czy może dla wszystkich od razu? Dla mnie przekroczeniem jest kopanie po głowie leżącego. Przykro mi.
    Jak dla mnie jest zasadnicza różnica pomiędzy kopaniem w stójce, a w parterze polegająca na możliwościach obrony, które są większe w stójce, chociażby z racji innego punktu ciężkości w pozycji stojącej, a leżącej.

    „Przekroczeniem dobrego smaku są cyrki gdzie na stopklatkach trzeba sprawdzać, czy technika była dozwolona, czy nie, a i tak się okazuje, że to nie ma znaczenia, bo liczy się widzimisię sędziego, a nie stan faktyczny.”

    Dla mnie nie, ale zgodzę się, że jest to uciążliwe, zdecydowanie jednak nie na tyle, by w jakiś sposób „zabijało” walkę/grę. Podobnie jest w hokeju na lodzie, koszykówce (chyba), footballu amerykańskich i pewnie w wielu innych sportach, które pomimo tego utrudnienia funkcjonują bardzo dobrze.

    Podsumowując, czego się z tej lekcji Boruto dowiedziałeś?

    1. Dla każdego normalnego. Jak się nie zgadzasz – Twoja sprawa, ale daruj sobie banialuki o możliwości obrony, bo nie masz o tym pojęcia. Dowiedziałem się, że jesteś osobą bez pojęcia o walce. Ale w sumie mogłem się tego domyślić.
      Wszystkich zainteresowanych prawdziwa walką zapraszam na najbliższy Wieczór Gladiatorów, będą uczciwe przepisy dla fajterów, i tyle w temacie.

  15. Stwierdzenie „kopnięcia w parterze były dozwolone w Pride i nikt nie zginął” oznacza, że działało to dobrze, a nie, że śmierć zawodnika to punkt graniczny. To są ludzie, którzy wiedzą jak ryzykowny jest ich zawód. W mma były już przypadki śmiertelne, ale świat się nie skończył. Chcącemu nie dzieje się krzywda, zgadza się. Ale nikt chyba nie chce by jego ulubieni zawodnicy zginęli w klatce. Nikt też nie życzy tego zawodnikom, których nie lubi, chyba, że jest idiotą.

    Ja zgadzam się w tym przypadku z Borutą, choć akurat brak kopnięć w parterze to plus dla zapaśników, nie stójkowiczów.

    Gdyby kopnięcia i kolana w parterze były dozwolone zawodnicy trenowaliby obronę przed nimi. Na zasadzie trudności w obronie można zakazać połowy dozwolonych dziś technik. A ten cały cyrk z dyskwalifikacją wspiął się na wyższy poziom absurdu. Co by nie robić – dopuki ataki nogą w parterze są nielegalne, doputy taki atak jest faulem, niezależnie od ilości obejrzanych powtórek i debilnych regulaminów.

      1. Nie bardzo rozumiem. Przecież walka Vovchanchyn vs Kerr, a zwłaszcza jej zakończenie pokazuje, że kopnięcia i kolana w parterze to problem dla zapaśników. Zapaśnik wchodzi w nogi, odrzut stójkowicza, kilka kolan i po walce. Stójkowicz na tym skorzystał. A kopnięcia w parterze to nie technika BJJ lub judo, żeby zawodnicy parterowi mieli dzięki temu przewagę.

    1. To nie nowość. Chłopcy są konsekwentni w rugowaniu opinii niezgodnych z linią partyjną.

      Zacznę się martwić, jak przestaną usuwać, bo to będzie oznaczać, że tekst jest tak słaby, że chętnie pozwolą swoim czytelnikom go przeczytać i wyśmiać. Póki usuwają, znaczy, że tekst trzyma poziom. Cenzura to nie wynik ignorancji tylko obawy ;)

  16. Hehehe :D Muszą mieć oczy dookoła głowy, żeby się nic nie prześlizgnęło. To już wiem, jakie będzie następne usprawnienie na forum – skrypt z automatu kasujący zakazane słowa :)

  17. MMArocks robią bardzo słusznie, że usuwają nawet nie linki do tutejszych artykułów, których od dawna nikt już u nich nie wrzuca, ale samo napomknienie o naiverze czy Lowkingu. Parabola to wielka, ale media głównego nurtu przez wiele, wiele lat robiły wszystko, żeby u nich pewne postaci (Korwin, Michalkiewicz) się nigdy nie pojawiały, żeby czytelnicy nie zdawali sobie sprawy, że w ogóle ktoś taki istnieje, bo gdyby się dowiedzieli, to co mniej oporni mogliby się „przekonwertować”.

    Zupełnie nie jest w interesie MMArocks, by czytelnicy, których sobie zdobyli na przestrzeni tylu lat, odkryli, że istnieje też inna strona, na której można znaleźć dużo merytorycznych tekstów. Nie jest dla nich istotne, że poszerzyliby horyzonty swoim czytelnikom, bo kluczem jest utrzymanie ich przy sobie. Dlatego na rocksach znajdziecie linki do wielu innych portali, które nie są usuwane. Nawet jeśli ich czytelnicy je odwiedzą, to nie ma tam materiału, który zatrzymałby ich na dłużej, który mógłby spowodować, że wizerunek MMArocks jako zdecydowanie najbardziej merytorycznego portalu o mma w Polsce zostanie nadwyrężony.

    Mają pełne prawo by tak działać, choć ma to oczywiście drugi wymiar, bo kasując wszystko co związane z Lowkingiem (nawet teksty zupełnie w nich nie uderzające), nie pozwalają swoim czytelnikom poznać wielu często kontrowersyjnych ale ciekawych opinii.

    Naiver słusznie napisał na górze, że gdyby teksty były słabe, rocksi mogliby je zostawić, ale jeśli są dobre, po co ryzykować najdrobniejszą choćby zmianę w postrzeganiu ich przez czytelników (którzy zobaczyliby, że poza MMArocks też jest świat).

    Kasowanie jakichkolwiek odniesień do powyższego tekstu o Anzorze i Korniku jest również w pełni zrozumiałe, gdy weźmie się pod uwagę, że sprawa bezpośrednio dotyka Komisji KSW i Wojsława Rysiewskiego jako sędziego i jednocześnie najważniejszej postaci MMArocks.

  18. Wszystko kwestia chłodnej kalkulacji – Rocksom bardziej opłaca się szybko usunąć wpis, licząc się z tym, że jakaś garstka zauważy, niż zostawić i ryzykować, że ktoś może wyrobić sobie inne zdanie po przeczytaniu.

  19. „Zupełnie nie jest w interesie MMArocks, by czytelnicy, których sobie zdobyli na przestrzeni tylu lat, odkryli, że istnieje też inna strona, na której można znaleźć dużo merytorycznych tekstów.”

    Niby czemu? Nie sądzę, żeby naiver zabrał choć jednego użytkownika MMAROCKS, bo to dwa kompletnie różne strony i działają na innych zasadach. Ewentualnie kilka osób zacznie więcej pisać komentarzy tutaj, a mniej tam, ale to będzie margines zmiany. Uważam, że lowking może nawet bardziej zaangażować fanów do MMA, a to akurat jest dla nich korzystne, bo zależy im na rozwoju branży w której są liderem.

    1. Usuwanie linków do tego konkretnego artykułu jest w ich jak najlepiej pojętym interesie, bo ich naczelny ma dokładnie odmienne zdanie. 90% społeczności poparło dyskwalifikację Anzora – połowa dlatego, że jest czeczeńskim narwańcem, druga połowa dlatego, że „nie zmienia się wyników walk”. Tych, którzy chociaż przeczytali regulamin można zliczyć na palcach jednej ręki.

      Mylisz się, że jest im na rękę, by ich czytelnicy czytali merytoryczne teksty gdzie indziej. Nie rozwinie się przez to rynek, bo teksty tu publikowane nie są dla „januszy” tylko ludzi, którzy mają już pojęcie o sporcie. Umożliwiając czytelnikom zaglądanie tutaj nie rozwijają rynku, tylko podkopują swoją „ekspercką” pozycję – także dlatego, że artykuły tu publikowane nie tylko sięgają głębiej, ale też stoją często w opozycji do tego, jaką linię mają rocksi.

      Nie wspominając o tym, że niektóre artykuły są bardzo konkurencyjne (cykl Sierpem czasami z rocksowym Pod Lupą albo Sekcją Zwłok) i nieświadomy czytelnik mógłby je porównać i wtedy…

      Podsumowując uważam, że mają wszelkie uzasadnione powody, by kasować najmniejszą nawet wzmiankę o Lowkingu u siebie – co też robią. Czynniki zaburzające jedynie słuszną linię trzeba dusić w zarodku. Cenzura zresztą jest we wszystkich mediach, więc…

      Tak w ogóle witam, bo czytam od dawna, a nie udzielałem się jeszcze w ogóle :)

  20. Powiem Wam, że trochę irytuje mnie przywiązywanie takich wagi do rzeczy typu czy Sowiński miał oderwane kolano o 3 cm od ziemii czy jednak nie podczas kopnięcia Azhieva…

    W MMA walka toczy się w dwóch płaszczyznach – stójce (+klincz) i parterze. Zawodnik przy siatce, który stoi na nogach i dotyka leciutko ręką o matę jest w klinczu – nie w parterze. Nikt mnie nie przekona, że klęczący Sowiński jest w stójce – dajmy se siana. Parter jak nic. I w tej pozycji Azhiev wykonał kopnięcie kolanem z zamiarem znokautowania zawodnika, trochę trafił, trochę nie trafił. Na pewno twarz Sowińskiego na tym ucierpiała, dyskwalifikacja jest zatem jak najbardziej słuszna.

    Czeczen po prostu nie mógł się powstrzymać, stawianie pod wątpliwość kwestii typu „a może Czeczen zauważył, że Sowiński leciutko oderwał kolano i znalazł się przez chwilę w stójce i wtedy wystrzelił tym kolanem” jest nonsensowne, bo tak po prostu nie było.

    Bardzo dobra decyzja sędziów KSW, w pełni popieram. Wyjaśnienie Wojsława podczas SZSZSZ też mnie usatysfakcjonowało.

  21. Kurekq, dobrze jest mieć ogólny obraz sytuacji w tak skomplikowanym sporcie jak MMA, gdzie przedział czasowy na dostrzeganie detali jest tak minimalny, że aż 95% mało istotny. Niemniej jednak w sytuacji protestu, do którego zawodnik i jego sztab mają prawo, niestety trzeba odnieść się do faktów, detali i regulaminów, a nie do intencji i ogólnych praktyk.

    Czy by Kornik miał na ziemi jedno, czy dwa kolana w momencie uderzenia – a nie miał żadnego – jest bez najmniejszego znaczenia w kontekście regulaminu. Cios był legalny, regulamin fatalny i można było to rozwiązać lepiej.

Dodaj komentarz

Back to top button