UFC

Anthony Pettis: „Moje umiejętności nigdzie nie odeszły”

Anthony Pettis zapowiada powrót do kategorii lekkiej, wskazując kilku zawodników, z którymi chciałby wdać się w oktagonowe wymiany uprzejmości.

Były mistrz kategorii lekkiej Anthony Pettis nie będzie miło wspominał ubiegłego roku. Co prawda wchodził do oktagonu aż cztery razy, co w przypadku tak często łapiącego kontuzje zawodnika jak on jest wynikiem bardzo dobrym, ale aż trzy razy wychodził z niego na tarczy, jedyne zwycięstwo odnosząc w swoim debiucie w kategorii piórkowej w starciu z Charlesem Oliveirą.

Najważniejsza walka – o pas tymczasowy z Maxem Holloway’em – okazała się jednak dla niego prawdziwym dramatem. Nie tylko nie zrobił wagi, ale też po raz pierwszy w karierze przegrał przez techniczny nokaut.

Spieszyłem się do walki o pas.

– powiedział w rozmowie z ESPN.com Pettis.

Byłem o włos w 145 funtach, a jednocześnie nadal rywalizowałem w 155 funtach. Myślę, że to było za dużo dla mojego ciała. Miałem wiele kontuzji, które powinienem był zaleczyć, ale tego nie zrobiłem. Szedłem od obozu do obozu.

Teraz jednak Pettis zostawia już za sobą demony przeszłości i wraca do kategorii lekkiej, aby tam rozpocząć kolejny rajd po złoto – tym razem jednak zamierza robić wszystko z głową.

Nie będę się spieszył w 155 funtach.

– zapowiedział.

Wcześniej spieszyłem się, żeby jak najszybciej powrócić do walki o pas. Wszyscy, z którymi się biłem – poza Charlesem Oliveirą – byli pretendentami numer jeden albo byłymi mistrzami. Wrócę do 155 funtów, zapracuję na powrót na szczyt i zobaczymy, jak daleko zajdę.

Pettis był już szykowany do powrotu na gali UFC 210, gdzie miał zmierzyć się z Willem Brooksem, ale stan zdrowia nie pozwolił mu na zaakceptowanie walki.

Teraz jednak jest już w pełni sił i celuje w powrót do oktagonu późnym latem, mierząc w konfrontację z kilkoma zawodnikami – z Jimem Millerem na czele.

Tak, chciałem dostać Jima Millera.

– powiedział były mistrz.

Był jedynym gościem bez walki poza Michaelem Johnsonem. Pozwalam, by moi menadżerowi zajęli się tym, z kim walczę – ale jest Miller, Johnson, Nate Diaz. Masa gości, z którymi chciałbym się bić.

Pomimo ostatnich niepowodzeń, zapoczątkowanych utratą pasa mistrzowskiego kategorii lekkiej na rzecz Rafaela dos Anjosa w 2015 roku, Pettis przekonuje, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Byłem mistrzem każdej organizacji, w jakiej walczyłem. Moje umiejętności nigdy nie odeszły. Są nadal na miejscu. To po prostu kwestia tych drobnych sekund w walce, które muszę przemyśleć. Masz milisekundy na reakcję. Ostatnio reagowałem zbyt wolno.

*****

Max Holloway: „Gość idzie na emeryturę, jest tuż tuż”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button