UFC

Anderson Silva: „Dana – wszechmogący – strzelił sobie w stopę”

Anderson Silva odpowiada na krytykę ze strony Dany White’a, który zasugerował mu, że być może powinien zakończyć karierę.

Pierwotnie Anderson Silva miał walczyć 3 czerwca w Rio de Janeiro podczas gali UFC 212 z Kelvinem Gastelumem, ale wpadka marihuanowa tego ostatniego przekreśliła to starcie. Brazylijczyk nadal chciał bić się na tej gali, ale wyłącznie z Yoelem Romero o tymczasowy pas mistrzowski, grożąc nawet przejściem na emeryturę, jeśli jego życzenie – które uzasadniał swoim wcześniejszym dokonaniami i pomocą UFC w wielu kwestiach – nie zostanie spełnione.




Dana White uciął jednak sprawę krótko, zapowiadając, że nie będzie żadnej walki o pas tymczasowy, a Anderson może przejść na emeryturę, skoro zaczyna o tym przebąkiwać.

Teraz natomiast wygląda na to, że Brazylijczyk powoli zmienia ton. Nadal się wije, ale jego nastawienie jest już inne. Najpierw bowiem jego menadżer Jorge Guimaraes w rozmowie z MMAJunkie.com stwierdził, że Silva jest daleki od zakończenia kariery, zdradzając też, że starcie z Gastelumem go nie interesuje, ale być może weźmie zaproponowaną mu wcześniej walkę (nie o pas) z Romero, choć już nie na gali w Rio de Janeiro.

Głos w końcu zabrał i sam Pająk, który podczas transmisji na Instagramie pozwolił sobie na kolejnych kilka przytyków pod adresem Dany White’a, przekonując jednak, że jest szczęśliwy i swój cel osiągnął.

Teraz wszechmogący – wszyscy wiemy, o kim mowa – musi się uspokoić i dać Yoelowi Romero walkę.

– powiedział Silva (za MMAFighting.com).

Musi dać teraz walkę Yoelowi Romero – i nie ma wymówek. Nie ma żadnych wymówek. Musi dać walkę Yoelowi Romero, bo jest pretendentem numer jeden w ranking, a Bisping powiedział, że jest gotowy na walkę. Koniec gadki. Musi dać walkę Yoelowi Romero. Kropka.

Na tym jednak nie koniec, bo Silva uderzył też w podobne „solidarnościowe” tony, do jakich w swoim ostatnim wywiadzie nawiązał też Luke Rockhold, przekonując, że zawodnicy kategorii średniej powinni się zjednoczyć, wywierając presję na sportowe podejście ze strony UFC.

W pewien sposób pomogłem więc bratniemu zawodnikowi i uważam, że to właśnie powinniśmy robić. Nie chodzi o wyzywanie Dany White’a czy przeklinanie na UFC. Nie o to chodzi. Chodzi o wykorzystywanie tego, co nam robią przeciwko nim. Dana – wszechmogący – strzelił sobie w stopę.

– powiedział Silva.

Będę z wami szczery. Nie mam z nim żadnych osobistych problemów, ale problem pojawia się, gdy zaczyna to dotyczyć zawodników, którzy opuszczają swoje domy na 3 miesiące treningów. Którzy trenują ciężko, trenują kontuzjowani i dzięki którym wszystko to się kręci… To dzięki nam jest widowisko, nie dzięki niemu. On tam tylko siedzi i zestawia walki. Prawda jest taka, że to wielka kpina i musi się skończyć.

Kocham to robić. Kocham to najbardziej w swoim życiu, ale nie mogę zaakceptować tego gówna, które się wyrabia w naszej dywizji, w całym sporcie. Ludzie muszą zrozumieć, że UFC to nie sport – to firma. UFC to nie sport. UFC to marka, która produkuje walki MMA.

Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.

Najwyraźniej jednak Silvie umknęły ostatnie wypowiedzi Bispinga, który – swoim zwyczajem – stwierdził, że w najbliższym czasie bić się nie może z powodu kontuzji kolana, więc listopadowy termin walki z Georgesem Saint-Pierrem jednak mu pasuje…

*****

Ubijamy Davida Brancha w 11 krokach!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button