Polskie MMATechnika MMAUFC

Analizy UFC FN 126: Oskar Piechota vs. Tim Williams

Techniczna analiza i typowanie pojedynku Oskara Piechoty z Timem Williamsem, do którego dojdzie podczas gali UFC Fight Night 126 w Austin.

Mający za sobą udany debiut pod banderą amerykańskiego giganta Oskar Piechota w swoim drugim występie w oktagonie skrzyżuje pięści z debiutującym Timem Williamsem podczas gali UFC Fight Night 126 w Austin.

Czy Imadło obroni nieskazitelny rekord, odnosząc drugie zwycięstwo w najlepszej lidze świata?




185 lbs: Oskar Piechota (10-0-1) vs. Tim Williams (15-3)

Kursy bukmacherskie: Oskar Piechota vs. Tim Williams 1.33 – 3.50

Tim Williams to rzemieślnik z krwi i kości. Silny, solidny kondycyjnie, w swoich poczynaniach konsekwentny. Zapaśnik z inklinacjami do klinczu, siatkowy ciemiężyciel. Ot, grinder.

Nie będę ukrywał, że po pobieżnym obejrzeniu jego walk przy okazji ogłoszenia jego starcia z Oskarem Piechotą nie zrobił na mnie wrażenia i wydawało mi się, że potyczka ta stanowić może dla naszego zawodnika niemalże spacerek.

I, owszem – może! Ale absolutnie nie musi.

31-letni Amerykanin, którego głównym sparingpartnerem w przygotowaniach do pojedynku był Anton Berzin, to bowiem solidny zawodnik, prezentujący się bardzo przyzwoicie od strony siłowej i kondycyjnej – a do tego obdarzony dobrą oktagonową inteligencją i konsekwencją w działaniu.

Nie wyróżnia się w płaszczyźnie stójkowej. Jest tam sztywny, mechaniczny, jego praca głową praktycznie nie istnieje, a defensywę opiera głównie na odchyleniach – i to, delikatnie rzecz ujmując, jako takich. Jego szczęka jest jednak bardzo solidna.

Oddać mu jednak trzeba, że nie jest typem cepiarza. Walczy z klasycznej pozycji, najchętniej korzystając z krosa, często poprzedzanego lewym prostym lub ciasnym lewym sierpem. Lubi też zaatakować niskimi kopnięciami, szczególnie zewnętrznymi. Rzadziej odwołuje się do kopnięć na korpus czy głowę. Raz na ruski rok rzuci jakiegoś obrotowego backfista.

Wyróżnia go spora agresja – konieczna przy jego stylu walki. Konieczna dlatego, że jest przeciętnym uderzaczem, z czego zresztą doskonale zdaje sobie sprawę. Ogranicza więc rywalom czas i miejsce na wyprowadzanie uderzeń do absolutnego minimum. Można wręcz rzec, że pięści i kopnięcia w stójce są dla niego tylko narzędziem do skrócenia dystansu i przeniesienia walki do klinczu lub do parteru.

I właśnie w tych płaszczyznach – klinczerskiej i parterowej – Williams prezentuje się najlepiej. Pod siatką dobrze kontroluje rywali podchwytem i głową, rażąc ich wolna ręką. Bardzo chętnie atakuje też wówczas kolanami, a raz na jakiś czas rozerwie klincz, by wystrzelić kilkoma krótkimi ciosami i z powrotem przyszpilić rywala do siatki. Tu i ówdzie wplecie do swojego arsenału krótki łokieć.

Wszystko to miesza z próbami obaleń – czy to zejściem do nóg, całkiem dynamicznych, czy też wszelkiego rodzaju haczeniami czy wycięciami. Oddać mu też trzeba, że obala mądrze, nie tracąc sił na próby, które nie rokują dobrze. Innymi słowy, widząc opór, odpuszcza, skupiając się na kontroli, by potem poszukać innej drogi do sprowadzenia oponenta na ziemię.

Tim uwielbia zachodzić przeciwnikom za plecy – czy to w parterze, czy w kotłowaninach klinczerskich pod siatką.

Z góry jest cierpliwy, skupiając się na kontroli. Rzadko podnosi pozycję, poszukując jakichś ciężkich uderzeń. Preferuje ciasną kontrolę, podejmując próby przechodzenia pozycji. Domyślnie szuka dosiadu, by potem próbującego odwracać się rywala dusić zza pleców. Jeśli jednak nadarzy się okazja, chętnie poszuka też trójkąta rękami.

W swoich poczynaniach klinczerskich i parterowych jest metodyczny i cierpliwy, nie zrażając się gwizdami kibiców.

Jak na jego tle wypada oktagonowa gra Oskara Piechoty?




Nie ulega wątpliwości, że reprezentant gdyńskich Piranhi i Mighty Bulls jest sprawniejszym technicznie uderzaczem. Biorąc pod uwagę style obu zawodników, nietrudno też przewidzieć, jak wyglądać będzie dynamika walki na nogach – Amerykanin będzie agresorem, Polak będzie szukał kontr.

Teoretycznie Piechocie – jako kontruderzaczowi – pasować powinien ofensywny styl Williamsa, bo dawał mu będzie sporo okazji do wyprowadzania kontr. I absolutnie wykluczyć nie sposób, że Imadło dosięgnie rywala jakimś ciosem. Ten bowiem nie dość, że nie zachwyca w defensywie, to ma ryzykowną manierę odchylania się do swojej prawej strony – czyli prosto na tak lubianego przez Piechotę lewego sierpa. Zresztą lewe kopnięcie na głowę po przekroku też by się wówczas nadało.

Nie drgnie mi zatem brew, jeśli Oskar ustrzeli nacierającego Tima, ale też warto jednak pamiętać, że Amerykanin to twardy, odporny zawodnik. Uderzenie musi wejść naprawdę czysto, aby padł na deski.

Walka w stójce jest też o tyle ryzykowna, że aktywność polskiego zawodnika pozostawia wiele do życzenia. Owszem, szuka on przede wszystkim okazji do kontr, co w naturalny sposób ogranicza częstotliwość wyprowadzanych przezeń uderzeń, ale też scenariusz, w którym walka toczy się na nogach i wygrywa ją Amerykanin – niemal wyłącznie dzięki większej aktywności – nie jest nierealny.

W swoim debiucie Oskar był nad wyraz cierpliwy – a Tim Williams to bez porównania aktywniejszy zawodnik od Jonathana Wilsona. Oznacza to, rzecz jasna, więcej szans na kontry – ale też może stanowić ryzyko z uwagi na wspomnianą niską aktywność Polaka.

Tym bardziej, że nie spodziewam się, aby Amerykanin szukał szermierki na pięści w starciu z Piechotą. Wzorem poprzednich walk, ciosami będzie torował sobie drogę do klinczu i być może obaleń. Oczywiście wdawanie się w parterowe tany z Oskarem będzie oznaczało gargantuiczne ryzyko, ale nie będę jednak zdziwiony, jeśli Tim je podejmie, szukając przede wszystkim kontroli z góry – bo szaleńcem nie jest, żeby nadmiernie otwierać się w walce na chwyty.

Tym niemniej, największym ryzykiem dla gdynianina może okazać się rzeczony klincz. Nie wykluczam bowiem scenariusza, w którym Amerykanin za nadrzędny cel postawi sobie skontrolowanie Piechoty pod siatką, które przeplatał będzie okolicznościowymi kolanami na uda lub korpus, krótkimi ciosami, może jakimś łokciem. Ofiarą podobnej taktyki Amerykanina padł ostatnio Jay Silva, choć akurat w starciu z nim rywal Polaka chętnie szukał obaleń – a tutaj musi być w tym elemencie znacznie ostrożniejszy, bo nieprzygotowana próba może oznaczać dla niego wpadnięcie w jakąś gilotynę.

Kapitalne znaczenie dla klinczerskich bojów może mieć przewaga fizyczna Williamsa – siłowa i najprawdopodobniej kondycyjna. To duży średni, który wagę zbija z około 205-210 funtów.

Z drugiej zaś strony, klincz z Piechotą oznacza jednak pewne ryzyko, bo nasz zawodnik właśnie z tej pozycji najchętniej obala. A jeśli Oskar znajdzie się w parterze na górze, nie miejmy wątpliwości – w grę wchodzą wyłącznie trzy scenariusze. Albo podda Williamsa, albo go rozbije, albo skontroluje. Z pleców bowiem Amerykanin nie ma wiele do zaoferowania.

Typowanie

Jak wspominałem, to może być bardzo trudna walka dla Oskara Piechoty. Tim Williams męczeniem Polaka pod siatką może utorować sobie drogę do zwycięstwa decyzją sędziowską.

Z drugiej zaś strony, przy każdym niemal skracaniu dystansu Oskar będzie miał okazję do zaprzęgnięcia do działania lewego sierpa w kontrze. Jeśli z kolei Williams zdecydowałby się dłużej wymieniać ciosami na środku oktagonu, wówczas długie proste lepszego technicznie Polaka powinny przedzierać się przez dziurawą defensywę Amerykanina, choć, powtarzam, mocno nastawiony na kontry styl Piechoty może być ryzykowny w starciu z agresywnie usposobionym Williamsem.

Nie wykluczam zatem zwycięstwa Amerykanina przez popularne zagrindowanie, ale jednak dwa inne scenariusze uważam za bardziej prawdopodobne.




W pierwszym Piechota soczystą kontrą lewym sierpem lub kopnięciem na głowę po przekroku ubija Williamsa, zwyciężając przez nokaut.

Natomiast w drugim – odrobinę bardziej prawdopodobnym z uwagi na twardą szczękę Amerykanina – znajduje jednak drogę do obalenia rywala z klinczu lub zdobycia dominującej pozycji po jakimś klinczersko-parterowym kotle – może po wkręceniu się do nóg Tima? I wtedy albo skontroluje przeciwnika wystarczająco długo, by zyskać uznanie w oczach punktowych, albo go poskręca, ewentualnie rozbije.

Warto bowiem mieć też na uwadze, że dla Williamsa – który poza treningami ma też zwykłą pracę – jest to jednak powrót do akcji po rocznej przerwie i kontuzji łokcia. Jest to też dla niego debiut w oktagonie – występy, zresztą nieudane, w TUF to jednak nie to samo.

Zwycięzca: Oskar Piechota przez decyzję

*****

Jak być może zauważyliście, w prawej górnej kolumnie na Lowking.pl pojawiła się opcja wsparcia portalu darowizną. Jeśli podobają się Wam treści i analizy publikowane na portalu oraz chcielibyście wesprzeć jego 1-osobową działalność, będę zobowiązany za każdy datek. Szczegóły – tutaj. Dziękuję!

*****

Wszystkie analizy są dostępne w tej sekcji

*****

Śledź autora tekstu na Twitterze

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button