Technika MMAUFC

Analizy UFC 217 – Cody Garbrandt vs. TJ Dillashaw

Szczegółowa techniczna analiza walki o pas mistrzowski kategorii koguciej pomiędzy Codym Garbrandtem i TJ-em Dillashawem, która odbędzie się podczas gali UFC 217.

Nie mylą się Cody Garbrandt i TJ Dillashaw, przekonując, że to ich starcie o złoto kategorii koguciej jest prawdziwą walką wieczoru zaplanowanej na 4 listopada w Nowym Jorku gali UFC 217.

Obaj zawodnicy – mistrz i były mistrz – mają bowiem piekielnie dużo do zaoferowania w płaszczyźnie sportowej, a jakby tego było mało, ich rywalizacja naznaczona jest burzliwą historią odejścia aktualnego pretendenta z klubu Team Alpha Male, co doprowadziło do ogromnych, ciągnących się po dziś dzień dramatów. Jest więc i najwyższych lotów sport, i pikantna otoczka.

Jeśli jednak skupimy się wyłącznie na tym, co obaj zawodnicy prezentują w oktagonie, jak wypadnie porównanie? Kto ma więcej atutów po swojej stronie? Jak wyglądać może ich konfrontacja?




Czy TJ Dillashaw powróci na tron mistrzowski, fundując Cody’em Garbrandtowi pierwszą w karierze porażkę, czy może mistrz potwierdzi swoją dominację w dywizji, czyniąc kolejny krok na drodze do uzyskania statusu super-gwiazdy światowego MMA?

135 lbs: Cody Garbrandt (11-0) vs. TJ Dillashaw (14-3)

Niniejszą analizę pozwolę sobie podzielić na cztery części. W pierwszej i drugiej przyjrzę się stylowi walki obu zawodników, wyłuskując ich ulubione akcje, najczęściej stosowane schematy, podczas gdy w trzeciej spróbujemy ocenić, jak wyglądać może ich konfrontacja. W czwartej i ostatniej przedstawię swój typ na walkę.

Jak walczy Cody Garbrandt?

No Love to przede wszystkim bokser, który swoją oktagonową pracę opiera w ogromnej mierze na swoich rękach. Nie jest szczególnie zaawansowany technicznie, nie dysponuje jakimś ogromnych wachlarzem technik pięściarskich, bo te ulubione możemy wyliczyć na palcach jednej ręki, ale… Ale jego deficyty techniczne i wąski arsenał z ogromną nawiązką rekompensuje niebywałą wręcz dynamiką, przyspieszeniem oraz ciężarem, jaki drzemie w jego pięściach. Nie raz, nie dwa rzuca ciosy z wysokości bioder, chwilami przypominając Johna Linekera – ale wszystko czyni tak szybko, tak bardzo w tempo, że drobne detale techniczne schodzą na dalszy plan, bo gdy dosięga szczęki rywal – a na ogół dosięga – oznacza to koniec walki.

Lewy sierp w kontrze

Na początku swojej przygody z UFC Garbrandt nie prezentował szczególnie agresywnego podejścia – a wręcz chętnie wcielał się w rolę kontruderzacza, gustując szczególnie w krótkim lewym sierpie.

Powyżej dwa fragmenty z debiutanckiej walki Cody’ego Garbrandta z Marcusem Brimagem – Amerykanin kontruje nacierającego rywale szybkim lewym, na pierwszym przykładzie ładnie też schodząc z linii ataku Brimage’a.

Takich akcji z czasem obserwowaliśmy coraz mniej, bo No Love, trochę wzorem Conora McGregora, przestał oddawać pole w oktagonie, sam chętniej inicjując ataki, ewentualnie zostając w miejscu i próbując balansem przepuścić szarże rywala, aby odpowiedzieć własnym ciosem.

Prawy sierp w kontrze

Teraz to właśnie prawy kontrujący sierp – mniej lub bardziej obszerny w zależności od sytuacji – jest ulubioną techniką Garbrandta w kontrze.

Na pierwszym przykładzie Cody Garbrandt czeka na atak Dominicka Cruza, zostając w miejscu i odpowiadając mocnym prawym. Na drugim Dominator próbuje w swoim stylu zdobyć dominujący kąt, aby dosięgnąć No Love lewym – i czyni to, ale ówczesny pretendent odpowiada soczystym prawym, przy okazji odchodząc też od siatki.

Powyżej bodaj najlepsza kontra prawym w dotychczasowych walkach Garbrandta. Będąc ustawionym w odwrotnej pozycji – co czasami, ale jednak rzadko, czyni – świetnie lewicą blokuje lewego Cruza, odpowiadając soczystym prawym, którym posyła Dominatora na deski. Jego głowa jest z dala od środka, co oczywiście utrudnia Cruzowi trafienie.

Najbardziej jednak reprezentant Team Alpha Male upodobał sobie inną technikę, którą zaprzęga do oktagonu regularnie, co najmniej kilka razy na rundę…

Kombinacja prawy-lewy-prawy

Tak… To firmówka Cody’ego Garbrandta. Piekielnie szybki atak z kombinacją dwóch, czasami trzech ciosów. Najważniejszy w całym tym combosie jest lewy sierp. Pierwotnie Cody po prostu rzucał się za rywalami z ciosami, ale od kilku walk urozmaicił tę kombinację o zejście po pierwszym ciosie, aby ustrzec się ewentualnej kontry. Jak wygląda to w praktyce?

Cody Garbrandt atakuje Augosto Mendesa dwoma bliźniaczo podobnymi kombinacjami. Inicjuje atak prawym sierpem – czasami poprzedzonym zamarkowym lewym – następnie obniża pozycję, prawą nogą próbuje zająć dominującą pozycję na zewnątrz do wykrocznej rywala, by następnie już z odwrotnej wyprowadzić lewego sierpa.

Generalnie powodzenie tej akcji w dużej mierze zależy od tego, czy rywal zostanie na miejscu, szukając kontry. Jeśli tak zrobi, będzie miał problemy, bo Garbrandt jest piekielnie szybki i najpewniej po pierwszym prawym zdobędzie dominującą pozycję – a gdy tak się stanie, sam jest bezpieczny, a lewym może zdzielić rywala. Przyjrzyjmy się temu na dwóch przykładach z jego walki z Thomasem Almeidą.

Na pierwszym z nich widzimy prawidłową reakcję Brazylijczyka – tj. mógłby oczywiście zejść do boku i mieć szczelniejszą gardę (dostał lewym), ale generalnie zminimalizował obrażenia, cofając się i przyjmując pozycję defensywną. I przy okazji – tutaj Garbrandt zaatakował trzema ciosami – prawy-lewy-prawy.

Natomiast na drugim przykładzie widzimy początek końca Almeidy – po tej akcji już nie doszedł do siebie i chwilę potem runął na deski oktagonu. W odpowiedzi na atak Amerykanina pozostał bowiem na miejscu, szukając kontry lewym. Piekielnie szybki Cody czmychnął jednak do prawej, nie mając żadnego problemu ze zdobyciem dominującej pozycji – prawa stopa daleko na zewnątrz od lewej Almeidy – częstując Brazylijczyka soczystym lewym sierpem i następnie rzucając go na siatkę.

Innymi słowy, próby kontrowania tego rodzaju akcji Garbrandta są piekielnie ryzykowne. Owszem, raz na ruski rok komuś się to uda, jak poniżej cofającemu się w linii prostej na siatkę Mendesowi, który dosięgnął Cody’ego szybkim lewym, ale generalnie gra nie do końca warta jest świeczki.

Garbrandt jest niezwykle szybki, ale w tychże szarżach jest też narażony na kontry, bo jego szczęka jest kompletnie nieosłonięta, a ciosy często wyprowadza niemal z poziomu bioder. Tutaj Mendes dosięga go krótkim lewym, po którym Amerykanin na dobre kilkadziesiąt sekund stracił sporo animuszu.

Jak pewnie zauważyliście, nie ma reguły jeśli chodzi o wspomniane zejście po inicjującym prawym w tejże analizowanej właśnie kombinacji bokserskiej Garbrandta. W pojedynku z Mendesem regularnie obniżał pozycję po pierwszym ciosie, lewego wyprowadzając o pół tempo później, ale już w walce z Thomasem Almeidą czy szczególnie Dominickiem Cruzem nie dbał już o nurkowanie, po prostu w pełnym biegu rozpuszczając ręce.

Powyżej dwie bliźniaczo podobne akcje Garbrandta w starciu z Cruzem – prawy-lewy-prawy i dobitka prawym na siatce. Jak widać, szybkość Cody’ego powodowała, że nawet taki ekspert od pracy na nogach jak Dominick cofał się prosto na siatkę – choć zdecydowaną większość ciosów przepuścił/zblokował. I podkreślam, że tutaj nie ma już zejścia po pierwszym ciosie

Nie ma go też na powyższych akcjach. Na pierwszej Garbrandt kontruje rzeczoną kombinacją kopnięcie Cruza, na drugiej próbuje dopaść Thomasa Almeidę, ale ten dobrze się broni, odskakując.

Obrona i praca na nogach

Garbrandt nie jest najruchliwszym zawodnikiem na świecie, ale gdy już zaczyna tańczyć na nogach, porusza się doskonale, dysponując też rewelacyjnym balansem tułowia. Zepchnięcie go na siatkę jest bardzo trudne, bo generalnie gdy znajdzie się dwa metry od niej, świetnie schodzi do boku.

Pozwólcie, że nie będę szczegółowo omawiał każdej z poniższych akcji, poprzestając na stwierdzeniu, że dobrze obrazują one mobilność i oktagonową świadomość mistrza.



Oczywiście, grzechem byłoby nie wspomnieć, że w powyższych akcjach Garbrandt podejmował też spore ryzyko, kompletnie opuszczając gardę. Jednak w pojedynku z Dominickiem Cruzem, który w półdystansie prezentuje stany bardzo, bardzo średnie i generalnie z techniką bokserską nie ma wiele wspólnego, mógł sobie na to pozwolić – i chętnie sobie pozwalał.

Kopnięcia i zapasy

Oczywiście, oktagonowa gra Garbrandta nie opiera się tylko i wyłącznie na pracy bokserskiej – chociaż, jak wspominałem, jest ona absolutnie kluczowa.

Tym niemniej Amerykanin czasami zaatakuje jakimś kopnięciem na nogi, korpus czy na głowę. Kopie szczególnie mocno na nogi, ale też kopnięcia stanowią tylko pewne urozmaicenie jego gry – i niewiele ponad to. O jakichś bardziej złożonych akcjach czy kombinacjach kickbokserskich możemy zapomnieć. Ot, pojedynczy lowking czy pojedyncze kopnięcie na głowę.

W charakterze ciekawostki można też wspomnieć o kopnięciu rodem z Capoeiry, jakie upodobał sobie No Love.

Zapasy Garbrandta stoją na dobrym poziomie. Sam obala od wielkiego dzwona – nie licząc walki z Enrique Brionesem, do której wyszedł z kontuzją – ale też jest trudny do przewrócenia, o czym świadczy jego 100% obrony przed obaleniami. Nawet jeśli ktoś zdoła go na chwilę przewrócić, Garbrandt błyskawicznie wraca na nogi.

Cody Garbrandt unika prostego Dominicka Cruza, następnie świetnie schodząc do nóg rywala i kładąc go na plecach.

Kondycja

Styl walki Cody’ego – oparty w ogromnej mierze na krótkich, intensywnych zrywach albo bitych z pełną mocą kontrach – wymaga sporego baku z paliwem. W przeszłości wydawało się, że może być to pewien problem dla Garbrandta, bo, przykładowo, w trzeciej rundzie walki z Marcusem Brimagem mocno już zwolnił, ale w pojedynku z Dominickiem Cruzem dowiódł, że jego kondycja… Żartowałem – wcale nie potwierdził, że ma kondycję na mocne pięć rund. Potwierdził natomiast, że potrafi nią bardzo mądrze zarządzać, bo w pojedynku z Dominatorem był statyczny jak nigdy wcześniej, przez zdecydowaną większość walki dostosowując tylko swoją pozycję, swoje ustawienie do tańczącego wokół niego byłego już mistrza.

Jak walczy TJ Dillashaw?

Styl walki TJ-a Dillashawa to temat-rzeka. Naprawdę. Nie jest żadną tajemnicą, że TJ jeszcze za czasów treningów w Team Alpha Male kilka razy naśladował styl Dominicka Cruza, pomagając w przygotowaniach do walki z Dominatorem chociażby Urijahowi Faberowi.

Odcisnęło to ogromne piętno na jego podejściu do walki, o czym bardzo – BARDZO – obszernie rozpisywałem się ponad trzy lata tamu po tym, jak zafundował przeokrutne lanie Renanowi Barao, zasiadając na tronie mistrzowskim. Cały tekst z absurdalnie szczegółową analizą ulubionych technik Amerykanina znajdziecie poniżej:

Sierpem #40 – TJ Dillashaw, łamiąc rytm

I oczywiście jego fragmentami będę posiłkował się w niniejszej analizie, bo Dillashaw nadal gustuje w opisanych wówczas akcjach.

W największym skrócie – styl TJ-a najlepiej określa sformułowanie „złamany/zaburzony rytm”. Amerykanin jest absolutnym mistrzem wszelkiego rodzaju kiwek, przyruchów i zmyłek, testując w ten sposób reakcje rywali na swoje akcje. Zdecydowanie nie pracuje tak dużo na nogach jak Dominick Cruz, zamiast tego właśnie będąc niebywale „elektrycznym” w swoich poczynaniach. Dwie kiwki, zmiana pozycji na odwrotną, kolejna kiwka, powrót do klasycznej, następna kiwka, zdobycie dominującej pozycji, atak w drugie tempo – tak mniej więcej wygląda „schemat” Dillashawa. Schemat piekielnie trudny do rozczytania.

Ronaldinho pamiętacie?

No właśnie…

TJ Dillashaw w pewnym momencie tak „namieszał” w głowie Johnowi Linekerowi, że Brazylijczyk kompletnie stracił animusz do jakichkolwiek akcji, kompletnie nie wiedząc, czego spodziewać się po Amerykaninie. Został zahipnotyzowany.

Poniżej jeszcze dwa krótkie przykłady z masy przyruchów, kiwek, zmyłek, jakie wnosi do oktagonu TJ Dillashaw, kompletnie rozmontowując nie tylko szyki obronne rywali, ale też ich plany ataku.

Rozczytanie przyjmującego w oktagone najróżniejsze pozy – oczywiście z obu pozycji – TJ-a Dillashawa to piekielnie trudne zadanie.

Jak na dłoni widać różnicę w podejściu do walki Dillashawa i Cruza. Ten ostatnio nieustannie tańczy na nogach, podchodzi, odchodzi, buja się na lewo i prawo, w ten właśnie sposób próbując zwieść rywali, podczas gdy Dillashawowi nie są obce ataki z bocznych kątów i szalona praca na nogach – o czym za chwilę – ale walczy znacznie bardziej statycznie, właśnie kiwkami rozczytując i dekoncentrując rywali.

Powyżej trzy kolejne przykłady, na których widzimy „czary”, jakie wyprawiał Dillashaw ponad trzy lata temu w pierwszej walce z Renanem Barao.

Przejdźmy jednak do szczegółów…

Podbródkowy

Jedną z ulubionych akcji Dillashawa jest prawy podbródkowy, często z zamarkowaniem zejścia do nóg.

Powyżej dwa razy kapitalnie sięga ciosami Renana Barao w pierwszej walce, najpierw przygotowując sobie szczękę Brazylijczyka poprzez sięgnięcie lewicą do jego nogi, aby ten obniżył pozycję. Drugą z powyższych akcji Dillashaw kończy prawym prostym z natychmiastowym zejściem do swojej lewej.

Nic się w tym elemencie nie zmieniło, bo i teraz, ponad trzy lata później, TJ bardzo chętnie zaprzęga tę technikę do działania, czego dowodem jego potyczka z Johnem Linekerem.

Na pierwszym przykładzie TJ unosi wysoko rękę, markuje doskok, potem cios prosty, zmusza Linekera do cofnięcia się, a następnie obniża pozycję, sięgając lewicą do jego wykrocznej nogi – którą Brazylijczyk panicznie cofa – by potem wystrzelić soczystym podbródkowym z dołu.

Druga akcja jest natomiast podobna do drugiej przedstawionej powyżej z walki z Barao. Ustawiony odwrotnie Dillashaw cofa się przed szarżą Linekera, ląduje w pozycji klasycznej, a następnie markuje zejście do nóg, odpalając prawy podbródkowy. Całą akcję kończy prawym prostym z zejściem do swojej lewej – czyli jak na drugim przykładzie z walki z Renanem.

Prawy sierp po zamarkowanych lewych

Kiedyś Dillashaw korzystał z obszernego prawego ustawianego podwójnym (markowanym) lewym częściej, ale teraz czyni to rzadziej, gustując w bardziej wyrafinowanych technikach.

Na wszystkich powyższych akcjach widzimy podobny schemat – podwójny lewy, wejście w dystans i potężny prawy.

Nie ma w tym nic szczególnie głębokiego, akcja jakich wiele, ale – ale w stylu Dillashawa „zwyczajna” akcja staje się niezwyczajną z uwagi właśnie na dziesiątki kiwek i innych „fanaberii”, które wnosi do oktagonu.




Ciosy proste

W przeciwieństwie do Garbrandta, który z pojedynczych prostych korzysta bardzo rzadko, zdecydowanie bardziej preferując sierpy, Dillashaw walczy inaczej – lubi proste z obu pozycji – klasycznej i odwrotnej.

Powyżej kilka wariacji jabów w wykonaniu Dillashawa. Na pierwszej akcji atakuje z odwrotnej pozycji, z ręki nisko opuszczonej (trudniej dostrzec cios), jednocześnie mocno schodząc na zewnątrz wykrocznej nogi Barao, czym oczywiście zapewnia sobie względne bezpieczeństwo.

Druga akcja jest podobna – Brazylijczyk próbuje odpowiadać, ale nie trafia czysto. Wreszcie na trzecim przykładzie TJ smaga Renana szybkim lewym z klasycznej pozycji, poprzedzając atak kiwką – a więc de facto atakując w drugie tempo.

Przejdźmy teraz do kilku bardziej wyszukanych technik z arsenału Amerykanina…

Prawy sierp z odwrotnej po przekroku

Takich akcji w oktagonie nie widujemy zbyt często, bo też wymagają nie lada szybkości, szczególnie w kwestii pracy na nogach – jako jednak, że Dillashawowi takich cech nie brakuje, to…

Wszystkie powyższe akcje są bardzo podobne. Amerykanin tańczy na nogach, w pewnym momencie sugerując, jakoby zamierzał doskoczyć do rywala na lewej – ale zamiast tego błyskawicznie ją cofa i to prawą w okamgnieniu przeskakuje na zewnątrz wykrocznej (lewej) Barao, zyskując dominującą pozycję i atakując prawym sierpem.

Na trzecim przykładzie z powyższych widzimy natomiast kontynuację – akcja rozpoczyna się „standardowo”, a potem, wykorzystując swoje dominujące ustawienie, Dillashaw kontynuuje natarcie, raz jeszcze zachodząc prawą nogą lewą Barao i po raz kolejny ustawiając się w lepszej pozycji.

Lewy z odwrotnej + prawy z klasycznej

Podwójne krosy z obu pozycji to kolejna lubiana przez Dillashawa akcja.

Zaprezentowane powyżej akcje wyglądają niemal tak samo. Potrafiący walczyć z obu pozycji TJ najpierw z odwrotnej wyprowadza krosa w kierunku Renana, podążając za ciosem, zdobywając dominującą pozycję, by następnie szybko się „odkręcić” i poprawić prawym.

Generalnie – brak tutaj konkretnych schematów. Tj. Dillashaw posiada pewną bazę, pewne fundamenty, na których tworzy resztę – tak, jak akurat mu to pasuje. Jeśli zaczyna akcję z zejściem do prawej, to po wykonaniu tego ruchu, ma szereg innych opcji, co czyni go trudnym do rozczytania.

Powyżej dwa bliźniaczo podobne początki akcji – od lewego prostego z przekrokiem. Przed trzema laty w walce z Barao (drugi gif) TJ dołożył prawego i zszedł do lewej. Kilka miesięcy temu w walce z Linekeram również dołożył prawego, ale zanurkował do prawej.

Pewne fundamenty, na których Amerykanin buduje resztę, dobrze widać też na przykładach jego wyjścia spod presji.

Wyjścia spod presji

Dillashawa nie jest łatwo zamknąć pod siatką, ale gdy już znajduje się blisko niej, odzyskuje przestrzeń na kilka różnych sposobów.

Powyżej widzimy wariację zejścia do prawej – omawianego wcześniej – ale wzbogacanego o zamarkowanie zejścia do lewej. TJ wychodzi spod siatki z krosem z odwrotnej pozycji, potem dokładając prawego.

To jednak nie jest żadną regułą, czego dowodził wielokrotnie w kolejnych walkach.

Na pierwszej akcji Dillashaw ponownie sugeruje zejście do lewej, czmychając obok prującego powietrze Linekera do swojej prawej. Na drugim przykładzie czyni w zasadzie to samo, ale tym razem smaga jeszcze Brazylijczyka lewym prostym.

Póki co zatem omówiliśmy sobie techniki bokserskie i pracę na nogach Węża – którego to określenia pozwalam sobie używać z pełną sympatią dla TJ-a. Ręce Amerykanina to jednak tylko połowa jego gry, bo z równą ochotą zaprzęga on do działania kopnięcia na każdej wysokości – z obu nóg i z obu pozycji.

Techniki nożne Dillashawa to materiał na osobną analizę – nie krótszą niż ta, którą czytacie. Potrafi bowiem ustawiać sobie rywali na naprawdę wiele różnych sposobów, przed wyprowadzeniem kopnięcia zwodząc ich kiwkami, przyruchami, zmyłkami i Bóg jeden raczy wiedzieć, czym jeszcze.

Dlatego pomimo iż przykładów jego świetnych kopnięć jest co nie miara, pozwolę sobie ograniczyć je do kilka najważniejszych. Miejcie jednak świadomość, że jest tego multum.

Lowkingi

Nie rozwodząc się szczególnie nad tematem, odnotuję jedynie, że Dillashaw korzysta z niskich kopnięć często i gęsto – na wiele sposobów.

Na pierwszym przykładzie soczysty lowking z odwrotnej – które TJ często poprzedza zamarkowanym ciosem. Zwracam uwagę na jego gardę zaraz po wyprowadzeniu kopnięcia. Jest wysoko, minimalizując ryzyko kontry.

Na drugim przykładzie Dillashaw „urabia” Barao wcześniejszym doskokiem z ciosami, który poprzedza doskok z lowkingiem – ale tym razem z odwrotnej pozycji.

Wreszcie na ostatnim przykładzie także widać lowkinga z pozycji odwrotnej – ale tym razem zewnętrznego.

Middlekicki

Okrężnie na korpus Dillashaw również kopie bez względu na ustawienie, w jakim się znajduje – choć odrobinę chętniej z odwrotnego.

Na powyższym przykładzie zwracam uwagę szczególnie na ustawienie sobie Linekera pod kopnięcie masą kiwek. Brazylijczyk nie ma zielonego pojęcia, czego się spodziewać.

Kopnięcie okrężne na korpus z ponowieniem ciosami? Żaden problem!

Oczywiście jednak firmową bronią TJ-a Dillashawa są kopnięcia na głowę – z obu nóg.

Kopnięcia na głowę

Dillashaw uwielbia markować zejście do nóg, obniżać pozycję, by następnie wystrzeliwać kopnięciem lewa nogą na głowę rywala, kompletnie go wówczas zaskakując. Technika ta przyniosła mu w oktagonie mnóstwo sukcesów.

Powyżej TJ Dillashaw ubija Isseia Tamurę – kopnięcie nie trafia czysto piszczelą, ale kolano wystarcza z nawiązką.

Przypomnijmy, że tą właśnie techniką swego czasu Josh Thomson ubił Nate’a Diaza, serwując mu jedyną w karierze porażkę przez (techniczny) nokaut.

I to właśnie kopnięciami na głowę z lewej nogi TJ Dillashaw najbardziej naruszał Renana Barao w pierwszej walce – także i w drugiej wiele razy dosięgając jego głowy.

Wszystkie powyższe akcje są podobne – TJ obniża pozycję, sugerując zejście do nóg, by następnie zaskoczyć Renena Barao kopnięciem na głowę.

Amerykaninowi w udanym stosowaniu tej techniki pomagają oczywiście doskonałe zapasy – gdyby ich nie posiadał, jego rywale niespecjalnie obawialiby się jego markowanych obaleń.

Powyżej dwie pierwsze próby z walki z Johnem Linekerem. Druga zakończyła się już połowicznym sukcesem, co było dobrym prognostykiem, bo…

Pierwszą z powyższych akcji Dillashaw połamał szczękę Linekerowi, trafiając ponownie kolanem. Potem dołożył kopnięcie na korpus.

Z kolei na drugim przykładzie widzimy wszechstronność w wykorzystywaniu technik nożnych przez Dillashawa. Najpierw trafia Brazylijczyka wewnętrznym lowkingiem z klasycznej pozycji, potem trafia do odwrotnej i próbuje zaskoczyć go kopnięciem na głowę – ale tym razem z prawej nogi. Wcześniej oczywiście markuje zejście do nóg.

Szczególnie na dwóch powyższych przykładach widać, z jaką swobodą Wąż miesza lowkingi z kopnięciami na korpus i na głowę. Przeplata je bez żadnego widocznego schematu, siejąc nie lada zamieszanie w szeregach obronnych rywali.

A jak wygląda to wszystko po złożeniu w całość?

Dillashaw smaga rywala szybkimi prostymi, nieustannie balansując i dbając o dominującą pozycję – wykroczna noga na zewnątrz – by w końcu wpleść w to wszystko soczyste kopnięcie na głowę, które jest początkiem końca Barao.

Jak już wspominałem, kapitalne znaczenie w sukcesach Dillashawa w płaszczyźnie kickbokserskiej mają jego doskonałe zapasy, którym krótko przyjrzymy się teraz.




Zapasy

Zarówno od strony defensywy, jak i ofensywy zapaśniczej Amerykanin prezentuje się świetnie. Cruz zdołał co prawda obalić go czterokrotnie, ale z góry ani nie był w stanie mu zagrozić, ani nawet utrzymać go w parterze.

Jeśli zaś chodzi o obalenia, Wąż to klasa sama w sobie.

Pamiętacie omawiane wcześniej stójkowe akcje Amerykanina inicjowane przekrokiem? Było ich kilka – ale okazuje się, że w ten sposób Dillashaw potrafi także inicjować obalenia.

Obie powyższe akcje są bliźniaczo podobne. Ustawiony w klasycznej pozycji Dillashaw markuje uderzenia, z przekrokiem schodząc do lewej, by następnie zanurkować i zewnętrznym haczeniem przewrócić Linekera na plecy.

Tutaj natomiast Dillashaw robi niemal to samo, ale tym razem bez przekroku – zejście do lewej z zamarkowanymi ciosami, nurkowanie i haczenie prawą nogą wraz z wejściem w nogi rywala.

Dillashaw nie ma też żadnych problemów z klasycznym zejście do nóg w kontrze pod ciosami – także z odwrotnej pozycji, co widzimy na przykładzie poniżej.

Innymi słowy, świetne zapasy doskonale dopełniają oktagnową grę TJ-a Dillashawa, który bazowe stójkowe „wyjścia” potrafi finalizować nie tylko różnorodnymi akcjami kickbokserskimi, ale właśnie także obaleniami.

Czy powyższa krótka – owszem, krótka! – charakterystyka stylu TJ-a Dillashawa wyczerpuje temat? Absolutnie nie – ale najważniejsze elementy zostały omówione, a pora już późna, środowa, więc czas najwyższy przyjrzeć się konfrontacji obu zawodników.

Jak mogą wyglądać oktagonowe tany Garbrandta i Dillashawa?

Konfrontacja

Pozwolę sobie rozbić tę część na kilka kluczowych moim zdaniem elementów, które mogą przesądzić o wyniku pojedynku.

Przebiegłość Węża

O, tak, na pewno zauważyliście już na wielu powyższych przykładach, że TJ Dillashaw to niezwykle sprytny w oktagonie zawodnik, który jak mało kto potrafi nie tylko rozczytać, ale wręcz kompletnie zniechęcić rywali do jakiegokolwiek działania.

Przyjrzyjmy się jednemu z ulubionych ostatnio trików Dillashawa…



Co łączy wszystkie powyższe akcje? Otóż, tuż przed atakiem Dillashaw w charakterystyczny sposób unosi prawicę, nieomal zasłaniając sobie prawe oko. Przyzwyczaja Linekera do pewnych schematów. Dla przykładu, za pierwszym i drugim razem po uniesieniu prawicy zaatakuje akcją A, wobec czego przy trzecim podejściu jak bardzo uważny by nie był Brazylijczyk, to siłą rzeczy widząc uniesioną prawicę Dillashawa, będzie spodziewał się A. A tu figę z makiem!

Takich mini-gierek – z doskokami, przekrokami, kiwkami – TJ toczy w oktagonie ze swoimi rywalami niezliczoną ilość. Trzeba dysponować nie lada umiejętnościami i oktagonową inteligencją, aby nie dać mu się ukąsić.

Czy Garbrandt podoła? Jak wygląda proces uczenia się u mistrza? Przyjrzyjmy się…

Garbrandt „uczy się” Cruza

Dominick Cruz oczywiście również jest szczwanym lisem, wobec czego obserwowanie jego szachów z Codym Garbrandtem pozwala wyciągnąć kilka wniosków.


Cztery powyższe przykłady pochodzą z drugiej rundy walki. Cruz rozczytał już Garbrandta – wiedział, że ten generalnie niechętnie się cofa, zamiast tego spamując kontrującym prawym sierpem. Co więc czynił Dominick? Każdą akcję kończył zejściem do lewej strony, nurkując pod prawym sierpem Cody’ego.

Jak widzimy na powyższych czterech przykładach, potrafił w ten sposób unikać kontr, zmuszając po prostu Garbrandta – który swoim zwyczajem bije z pełną mocą – do tracenia sił, potrafił bez konsekwencji siec go lowkingami, uchylając się potem pod prawym sierpem i wreszcie potrafił na chwilę w ten sposób obalić Cody’ego.

Rzecz jednak w tym, że gdy na samym początku trzeciej rundy ponownie spróbował zejść na dół do lewej, wówczas…

Cody już się nauczył. Poznał schematy rywala. Zamiast prawego sierpa, poczęstował Cruza soczystym kopnięciem na głowę, na które Dominator wręcz się nadział z uwagi właśnie na nurkowanie do lewej.

Innymi słowy, Garbrandt potrzebował 5 minut, żeby się tego nauczyć – co nie jest wcale krótkim czasem – ale jednak się nauczył.

Inna rzecz, że potem Cruz szybko sam dostosował się do nowych warunków i zamiast po swoich akcjach nurkować do lewej, odchylał się wyprostowany do tyłu – unikając nadziania się na kopnięcia.

Tym razem widzimy, że Cruz wziął już poprawkę na możliwe kopnięcia na głowę i po swoich akcjach odchodzi odchylony. A Garbrandt? Powrócił do kontr prawym sierpem.

Podsumowując, nie sposób wykluczyć, że Garbrandt z czasem rozczyta przynajmniej część schematów Dillashawa – rzecz jednak w tym, że jest ich tak dużo, że na pewno nie będzie o to łatwo.

Arsenał Garbrandta

Wspominałem już o tym, że nie jest szczególnie rozbudowany. O ile przed walką Cody’ego z Dominickiem mogliśmy zakładać, że No Love po prostu z uwagi na krótkie poprzednie pojedynki, które rozstrzygał w pierwszych rundach, nie pokazywał wszystkiego, tak po jego 25-minutowej batalii z Dominatorem trudno mieć większe wątpliwości – arsenał reprezentanta Team Alpha Male naprawdę nie jest bogaty. Notorycznie szuka kontr sierpem albo rusza z 2-3 uderzeniowymi, omawianymi wcześniej, kombinacjami.

Jak jednak wspominałem, ratuje go niebywała szybkość i ciężkie ręce – czyli dwa piekielnie istotne atuty, które pozwoliły mu wygrać wszystkie dotychczasowe walki w oktagonie UFC.

Rzecz jednak w tym, że tak ubogi arsenał akurat na okoliczność walki z Dillashawem może okazać się dla Garbrandta problematyczny. Oczywiście, nie sposób wykluczyć, że dzięki niesamowitej szybkości znajdzie sposób na dobranie się Wężowi do szczęki, ale jeśli nadal tylko od wielkiego dzwona próbował będzie ciosów prostych, kopnięć i obaleń, okrutnie ułatwiając pracę Dillashawowi, może pożegnać się z pasem.

Przyruchy, kiwki, zmyłki

To może być nie lada atut TJ-a Dillashawa, który, jak wspominałem, uwielbia szachować rywali na wszelkie sposoby, markując ataki.

Biorąc zaś pod uwagę, że i Dominick Cruz notował w tym obszarze sporo sukcesów, prowokując Cody’ego Garbrandta do wyprowadzania ciosów, absolutnie nie wykluczam, że podobne sukcesy w tym obszarze – a może nawet większe, bo będzie w stanie finalizować przestrzelone uderzenia rywala – może notować TJ Dillashaw.

Elektryczny styl TJ-a znacznie bardziej pobudza bowiem do reakcji rywali – często nieprawidłowych – aniżeli „bujany” styl Dominatora.

Półdystans

Nie ulega wątpliwości, że to właśnie w półdystansie Garbrandt będzie najgroźniejszy – z uwagi na przewagę szybkościową, jaką powinien się cieszyć oraz ciężkie pięści.

Niby Dillashaw preferuje walkę w dystansie, ale mimo wszystko nie jest tak, że unika szermierki na pięści w półdystansie. Wdawał się tam w ryzykowne – choć całkiem nieźle kontrolowane, dodajmy – wymiany nawet z Johnem Linekerem, vide dwie akcje poniżej.

Nie inaczej bywało w pierwszej konfrontacji z Renanem Barao…

… czy szczególnie drugiej, do której TJ wyszedł niezwykle agresywnie.

Muszę przyznać, że moim zdaniem – i nie tylko moim, bo dostał też po pierwszej rundzie reprymendę od trenera Duane’a Ludwiga – podejmował w rewanżu z Brazylijczykiem zbyt duże ryzyko, zupełnie niepotrzebne. Po co wymieniać się sierpami z odległości nieświeżego oddechu, skoro można porozbijać rywala w pył z dystansu?

Oczywiście, Dillashaw ogranicza ryzyko zainkasowania jakiejś bomby swoją mobilnością, a nawet gdy dostanie na głowę, to na ogół świetnie amortyzuje uderzenie, ale w pojedynku z Garbrandtem bitka na sierpy to piekielnie ryzykowna gra. Biorąc zaś pod uwagę, że TJ szczególnie od niej nie stroni, nie sposób wykluczyć, że podejmie takowe ryzyko w walce z Codym – a jest to możliwe także dlatego, że…

Ręce nisko

Pisałem o tym w niniejszej analizie już kilka razy, ale pozwólcie, że powtórzę – sukcesy Garbrandta to w głównej mierze pochodna jego cech fizycznych – szybkości, dynamiki, ciężkich rąk – a nie elementom technicznym. Te bowiem zdecydowanie nie domagają, a Garbrandt jak na zawodnika, który ma za sobą boje bokserskie, pokazuje wiele luk w tej właśnie płaszczyźnie.

Pierwsza akcja kończy się kapitalnym knockdownem – ale tylko dlatego, że Cruz był zdecydowanie zbyt łakomy na nokaut. Wcześniej bowiem zdzielił machającego rękami gorzej niż Jessica Andrade czy John Lineker rywala kilkoma dobrymi ciosami, wykorzystując jego statyczność, nisko opuszczone ręce i niegotowość do oddawania pola.

Na drugim przykładzie ponownie widzimy nisko opuszczone ręce Cody’ego, który najpierw prawie dostaje kopnięcie na głowę (Dillashaw kopie je bez porównania lepiej), a potem dostaje na głowę nad bitym z wysokości biodra lewym.

Początek pierwszej akcji obiecujący – Garbrandt doskakuje z kombinację prawego i lewego, trafiając. Ale potem? W dalszej wymianie skupcie wyłącznie uwagę na głowie Cody’ego – jest nieruchoma, a on sam kręci młyny z wysokości bioder, podczas gdy Cruz – a więc zawodnik, który nie posiada solidnych fundamentów bokserskich – przynajmniej balansuje głową, fundując nawet Garbrandtowi knockdown lewym sierpem.

Na ostatniej akcji widzimy natomiast, jak Cody próbuje lewego prostego – ale nie cofa ręki do brody, zostaje w miejscu i inkasuje kontrę prawym od Thomasa Almeidy.

Innymi słowy, mam podejrzenia, że ta pewnego rodzaju nieudolność Cody’ego w półdystansie, chaos mogą stanowić dodatkową zachętę dla Dillashawa, aby nie stronić od tego rodzaju wymian. Powtarzam jednak, że będzie to igranie z ogniem.

Lowkingi

TJ Dillashaw będzie najlepszym lowkingowym kopaczem – nie wliczając może Augusto Mendesa, który jednak poza lowkingami i parterem nie ma więcej nic do zaoferowania – z jakim mierzył się Cody Garbrandt.

Biorąc zaś pod uwagę, po pierwsze, że Dominick Cruz trafił 21 na 27 niskich kopnięć, a No Love nie ma nawyku ich blokowania (często po prostu poświęca lowkinga na rzecz poszukiwania kontry, wobec czego zostaje na miejscu), a Dillashaw naprawdę lubi i potrafi je wyprowadzać z obu pozycji, a do tego kopie naprawdę mocno, absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli pretendent napsuje lowkingami mnóstwo krwi znacznie bardziej statycznemu mistrzowi.

Ekipa zawodnika z TAM zdaje sobie zresztą doskonale sprawę z tego zagrożenia, bo w jednym z odcinków Embedded trener boksu Garbrandta stwierdził, że szykują dla Dillashawa „niespodzianki”, jeśli ten spróbuje okopać wykroczną nogę championa.




Lewy prosty

Jak wspominałem wcześniej, Dillashaw potrafi doskonale korzystać z ciosów prostych – mocno niesygnalizowanych, dodajmy. Technika ta w konfrontacji z Garbrandtem może mieć kapitalne znaczenie, bo już Dominick Cruz osiągał mnóstwo – naprawdę dużo – sukcesów, ostrzeliwując Cody’ego prostymi. Popatrzcie zresztą sami – już bez analizy.



Sprawa jest prosta – opieranie obrony niemal wyłącznie na balansie tułowie, ruchach głowy czy pracy na nogach – a w ten sposób właśnie broni się Garbrandt, raz na ruski rok korzystając z jakiejś gardy – ma swoje minusy. Dopóki Dominick rąbał sierpami – a w jego wykonaniu bywają one niezwykle obszerne – Cody popisywał się kapitalnym balansem. Gdy natomiast były już mistrz zaprzęgał do działania ciosy proste, pojawiały się widoczne powyżej problemy. Dillashaw korzysta z prostych lepiej niż Cruz.

A skoro już przy Dominatorze jesteśmy…

Garbrandt > Cruz > Dillashaw?

Obaj zawodnicy mierzyli się z Dominickiem Cruzem. TJ Dillashaw przegrał po niezwykle wyrównanej walce, Cody Garbrandt natomiast wygrał również po wyrównanym – ale na pozór nie aż tak – pojedynku.

Rzecz jednak w tym, że obaj zawodnicy – Cruz w walce z Codym i TJ w walce z Cruzem – nie przypominali siebie samych. Cruz notował sporo sukcesów, a sama walka była bez porównania bardziej wyrównana niż pamiętają ją fani, głównie z uwagi na popisy Cody’ego – ale wdawał się w kompletnie niepotrzebne wymiany w półdystansie, wielokrotnie też wkładając masę sił w swoje uderzenia.

Pisałem już na łamach Lowking.pl o tym wielokrotnie, ale w skrócie powtórzę. Otóż, dawny Dominick Cruz już nie wróci. Nie ma zdrowia do tego, aby walczyć jak kiedyś – tańczyć nieustannie na nogach, wyprowadzać ciosy w locie, które może nie ważyły wiele, ale zapewniały mu bezpieczeństwo. Teraz bije się znacznie bardziej standardowo – osadza mocno stopy przy wyprowadzaniu uderzeń, bije szalone obszerne sierpy, a i defensywę nadal opiera wyłącznie na mobilności. Mobilności, która już dawno nie ta

Do walki z Cruzem podobnie podszedł jednak Dillashaw, który w co drugiej akcji próbował urwać rywalowi głowę, kompletnie zapominając o stylu, który zaprowadził go na szczyt. Sam zresztą wspominał po walce, że po prostu za bardzo chciał wygrać przez nokaut, co ostatecznie przypłacił porażką.

Innymi słowy, oba pojedynki trudno porównać, wyciągając wnioski, które mogłyby przełożyć się na sobotnią konfrontację Garbrandta z Dillashawem.

Dillashaw na wstecznym – czy ucieknie?

W konfrontacji z Johnem Linekerem – a więc zawodnikiem przypominającym Cody’ego Gabrandta pod względem umiłowania do ostrych szarż – TJ Dillashaw zachowywał się, jak trzeba w odpowiedzi na ataki Brazylijczyka.

Na powyższych przykładach TJ dobrze cofa się, unosząc wysoko gardę – co szczególnie dobrze widać na drugiej akcji.

Dillashaw czasami chętnie poszukuje też kontr z wstecznego – na pierwszej akcji dosięga Linekera krótkim prawym, a na drugim poluje na firmową kontrę Conora McGregora – tyle, że z klasycznej pozycji. Uwagę zwraca kontrolująca Brazylijczyka wyciągnięta lewica oraz ładne odejście od siatki przy przestrzelonym krosie w kontrze.

To dobry prognostyk przed walką z uwielbiającym ostre ataki Garbrandtem – ale uważam, że Amerykanin jest szybszy od Brazylijczyka i fakt, że Dillashaw unikał ataków tego ostatniego, nie musi oznaczać, że ustrzeże się też przed mistrzem.

Dillashaw pod ostrą presją

Gdy w samej końcówce walki John Lineker podkręcił tempo, TJ Dillashaw nie wyglądał już tak dobrze. Nie dość, że był już nieco zmęczony, to dawał się zamykać na siatce, gdzie groziło mu największe niebezpieczeństwo – i będzie też groziło ze strony Cody’ego Garbrandta, jeśli da mu się zamknąć na ogrodzeniu.

Na pierwszej akcji TJ inkasuje lewego sierpa w drugie tempo od Linekera, trafiając potem na siatkę, gdzie oczywiście jego możliwości obronno-kontrujące są już mocno ograniczone.

Z kolei na drugim przykładzie Dillashaw został rzucony na siatkę serią haków – po tym, jak przestrzelił z własną akcją (ręka na czole…).

Pretendent będzie zatem musiał mieć się na baczności, bo już Thomas Almeida przekonał się, jak kończy się wpadnięcie na siatkę w walce z Codym Garbrandtem.

Prowokacje, gestykulacja Garbrandta

Teoretycznie prowokacje ze strony Cody’ego Garbrandta – w postaci krótkich „potańcówek – nie powinny mieć większego znaczenia, ale jednak mają. Nawet jeśli Amerykanin zainkasuje bowiem dobry cios, ostentacyjnie – i przekonująco! – demonstruje, że nic się nie stało.

Na obu powyższych akcjach Garbrandt przestrzeliwuje kontrującym sierpem – na pierwszym pruje powietrze, na drugim trafia w ramię Cruza – podczas gdy sam inkasuje uderzenia od Dominatora. A jednak zaraz po obu akcjach sprawia wrażenie, że to on wyszedł z nich górą, sugerując, że wszystko ma pod kontrolą.

Takie zachowanie – oczywiście w pełni dopuszczalne! – nie pozostaje bez wypływu na ocenę wydarzeń przez sędziów punktowych, osłabiając znaczenie celnych ciosów ze strony rywali Cody’ego.

Zapasy

No Love posiada doskonałe defensywne zapasy, ale nie zostały one jednak sprawdzone przeciwko rywalowi pokroju Dillashawa, który jak nikt potrafi ukryć obalenia za pomocą swoich stójkowych trików.

Nie musi to oznaczać, że TJ położy Cody’ego na plecach – ale jak najbardziej oznacza to, że mistrz cały czas będzie musiał mieć w tyle głowy nie tylko piekielnie urozmaiconą, pełną sztuczek stójkę pretendenta, ale właśnie też jego zapasy.

A czy Garbrandt może wcielić się w rolę zapaśnika? Teoretycznie może i nie będę zdziwiony, jeśli spróbuje jakiegoś sprowadzenia, ale mimo wszystko on sam znacznie rzadziej odwołuje się do wrestlingu, więc…

Kontuzja pleców Garbrandta, przerwa obu

Obaj zawodnicy byli ostatnio widziani w akcji podczas tej samej gali UFC 207 w grudniu zeszłego roku. Obaj zatem nie walczyli przez prawie rok, co oznacza, że tu i ówdzie możemy zobaczyć w oktagonie nieco rdzy, szczególnie na początku pojedynku.

Na papierze jednak sytuacja Dillashawa wygląda o wiele lepiej, bo to Garbrandt wraca po kontuzji pleców, która uniemożliwiła im walkę podczas lipcowej gali UFC 213.

To nie wszystko jednak, bo jeszcze przed ogłoszeniem walki na UFC 217 mistrz przebąkiwał, że celuje w powrót do oktagonu w grudniu lub styczniu, co może sugerować, że jednak nie wszystko z jego zdrowiem jest już w najlepszym porządku.




Typowanie

Jeśli ktokolwiek widzi zdecydowanego faworyta w jednym bądź drugim zawodniku, oznacza to, że albo nie przyjrzał się umiejętnościom obu wystarczająco dokładnie, albo przemawia przez niego fanowska dusza. Na papierze bowiem – jeśli wgryźć się w szczegóły – nie sposób wskazać fightera, który miałby o wiele więcej atutów po swojej stronie.

Owszem, Garbrandt może ustrzelić Dillashawa w pierwszej akcji pojedynku. I owszem, może sam nadziać się na jakąś kontrę albo zostać nawet – w skrajnym przypadku – ośmieszonym przez znacznie wszechstronniejszego rywala, ale… Ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że zapowiada nam się pasjonująca partia oktagonowych szachów.

Wiele zależeć będzie oczywiście od mentalności obu zawodników. Ten, który podejdzie do walki z gorącą głową, prawdopodobnie skończy na tarczy. Garbrandt potwierdził już w starciu z Cruzem, że potrafi okiełznać emocje, co dobrze mu wróży.

Z drugiej zaś strony, spodziewam się przewagi kondycyjnej Dillashawa – chyba, że Garbrandt będzie walczył podobnie jak w starciu z Cruzem – a więc bardzo oszczędnie, długimi fragmentami statycznie. Rzecz jednak w tym, że takie podejście może okazać się wodą na młyn dla mobilniejszego pretendenta.

Ostatecznie minimalnie faworyzuję Węża, który od strony fizycznej – głównie szybkościowej – będzie prawdopodobnie ustępował mistrzowi, ale jego znacznie bogatszy arsenał stójkowy stanowić powinien kluczowy element walki. Lowkingi, ciosy proste – to bodaj najważniejsze techniki, w których bryluje Dillashaw, a przed którymi co najwyżej średnio broni się Garbrandt.

Innymi słowy – czeka nas zmiana na tronie 135 funtów.

Zwycięzca: TJ Dillashaw przez decyzję

*****

Jak być może zauważyliście, w prawej górnej kolumnie na Lowking.pl pojawiła się opcja wsparcia portalu darowizną. Jeśli podobają się Wam treści i analizy publikowane na portalu oraz chcielibyście wesprzeć jego 1-osobową działalność, będę zobowiązany za każdy datek. Szczegóły – tutaj. Dziękuję!

*****

Wszystkie analizy są dostępne w tej sekcji

*****

Śledź autora tekstu na Twitterze

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button