Bez kategorii

Adam Braidwood zabiera głos po śmierci Tima Hague: „To nie była niczyja wina”

Adam Braidwood, który znokautował w piątek Tima Hague, w następstwie czego ten ostatni zmarł, opowiedział o walce i jej okolicznościach.

Bokser Adam Braidwood (8-1) zabrał po raz pierwszy głos po piątkowej walce z Timem Hague, którego pokonał przez ciężki nokaut w drugiej rundzie. Hague w następstwie obrażeń doznanych w tym pojedynku – oraz prawdopodobnie ich kumulacji w kilku ostatnich – zmarł kilka dni później w szpitalu, po obumarciu mózgu odłączony od aparatury podtrzymującej życie.

AKTUALIZACJA: Tim Hague w stanie krytycznym w następstwie ciężkiego nokautu w walce bokserskiej




Braidwood pojawił się też w programie CTV News, gdzie w emocjonalnym tonie opowiedział o walce.

Dla nikogo nie jest to nic dobrego.

– powiedział.

Chcę skupić się na Timie i jego rodzinie, szczególnie synu. To oni są tu prawdziwymi ofiarami. Po prostu pamiętajcie o nich, bo ja wciąż żyję.

Zawodnik przyznał, że jeszcze w ringu miał najgorsze przeczucia co do zdrowia swojego pokonanego rywala.

Wiedziałem… Wiedziałem jeszcze w ringu…

– powiedział Braidwood.

Widziałem, w jaki sposób upadał. Po tym, jak głupkowato świętowałem zwycięstwo, czekałem na kolanach przy Timie, aż się poruszy. Nie dbałem o wygraną. Ludzie mogą mówić, co chcą. Czekałem na kolanach. Patrzyłem na niego. Podniosłem go, bo jego team miał z tym problemy. Przeniosłem go do narożnika i widziałem to po jego twarzy.

Śmierć Hague odbiła się szerokim echem w Kanadzie i środowisku dziennikarskim. Miasto Edmonton zapowiedziało przeprowadzenie osobnego dochodzenia nad pracą Komisji, która dopuściła do walki pomimo kilku ostatnich porażek przez nokauty Hague oraz jego bilansu bokserskiego (1-2).

Co oni wiedzą? Nie oni walczą. Chciał kontynuować.

– odpowiedział na słowa dziennikarzy Braidwood.

Dziennikarze to, tamto. Goście, którzy zajmują się pisaniem. Nie wiedzą, o czym mówią. Czym sobie zasłużyli na to, żeby decydować o tym, co tutaj robimy?

Tim chciał kontynuować walkę, bo tak robimy. Jeśli ludzie mają jakieś złudzenia na temat tego sportu, na temat życia, jakie wiodę na przykład ja, który nie ma nic poza tym, mogą sami spróbować. Sam na jego miejscu zachowałbym się tak samo. I na moim miejscu on zrobiłby mi to samo. Możecie mi zaufać.

W pierwszej rundzie Braidwood posłał Hague na deski trzy razy. W drugiej – przed rozstrzygającym uderzeniem – raz jeszcze. Kanadyjczyk nie zamierza jednak zrzucać na nikogo winy.

To nie była niczyja wina. To nie była wina sędziego.

– ocenił.

Sędzia go pytał. A jeśli jesteś przytomny, rozumiesz i potrafisz się pozbierać… Widziałem nagranie. Tim nadal był w walce. Mówił, że chce kontynuować walkę, więc tak się stało. Taka jest prawda. Nie ma tu żadnych spekulacji. Chciał kontynuować, więc kontynuowaliśmy.

*****

Conor, Floyd, szlachcice, puryści i frajerzy

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button